Politologa i historyk, Rafał Matyja przedstawił zupełnie nowe spojrzenie na trwającą kampanię wyborczą i propozycje programowe Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej. 

"To, co PiS proponuje wyborcom, to, mówiąc ogólnie, opis świata, w którym dobrzy i dzielni ludzie walczą z różnymi zagrożeniami czyhającymi na Polskę i Polaków. Ale to nie opis państwa jako takiego, raczej język batalii widoczny zarówno w patosie, jak i drobnych uszczypliwościach zawartych w tym dokumencie"-ocenia Matyja w rozmowie z portalem Forsal.pl. Zdaniem politologa, nie można mówić tu raczej o "syndromie oblężonej twierdzy", ale o programie przygotowanym "w tonie optymistycznym". 

"Program wyborczy PiS to dokument, który bardziej niż o świecie istniejącym w głowach liderów PiS mówi o obrazie wyborcy i jego oczekiwaniach. Jarosław Kaczyński wielokrotnie udowodnił, że jest się w stanie dostosować do swojego wyobrażenia o oczekiwaniach wyborców"- podkreśla rozmówca Forsal.pl. Zdaniem Matyi, mamy tu do czynienia z konfliktem, w którym wyborcy odgrywają istotną rolę, gdyż mogą udzielić poparcia programowi rządzących. 

"Prawdopodobnie wizerunek wyborcy jest precyzyjnie opisany w badaniach prowadzonych na rzecz PiS, które wskazują, gdzie trzeba uderzyć, które rzeczy wzmocnić, a które osłabić. To nie znaczy, że prezes Kaczyński mówi wszystko zgodnie z tymi wskazówkami, czasem powie coś, co jest wręcz przeciwskuteczne wobec obranej strategii"-wskazuje historyk. W ocenie profesora, ideologia Prawa i Sprawiedliwości w sensie ogólnym jest niezmienna od czterech lat: "Polska jest w pewnym dramatycznym momencie i PiS toczy wielką wojnę o jej przyszłość, zachowanie tożsamości, siłę państwa i dobrobyt dla wszystkich". 

Rozmówca Forsal.pl wskazuje, że Platforma Obywatelska odeszła już dawno od propozycji neoliberalnych i poczyniła "zwrot ku centrum, ku pozycjom PiS". Z jednej strony Grzegorz Schetyna chce obiecać wyborcy "coś innego niż PiS, ale w gruncie rzeczy równie przyjemnego". Sama kampania, w ocenie naukowca, jest osadzona wokół "wspólnego mianownika, zgodnie z którym trzeba bardzo dużo obiecać". 

Jeżeli chodzi o programy wyborcze to, zdaniem politologa, nie powinno się ich traktować całkiem poważnie. 

"Funkcją programu wyborczego jest to, by zadośćuczynić problemom branż, sektorów, grup interesów, które chcemy pozyskać. To także pomoc dla kandydatów, którzy szukają odpowiedzi na pytanie, czego my tak naprawdę chcemy jako partia. Proszę jednak zobaczyć, jak było z szóstką Schetyny. Prominentni działacze PO nie znają tej szóstki. A to chyba przesądza, że nie powinniśmy poważnie traktować wszystkiego, co jest wpisywane w programy wyborcze"-ocenił Matyja. 

"Polityka Kaczyńskiego opiera się raczej na manewrowaniu, a nie dokładnym rozpisywaniu planu na kolejne cztery lata. On nie wyniósł wyobrażenia o zarządzaniu państwem z korporacji czy struktur UE. Wszystko, co ważne, jest w głowie Kaczyńskiego i on decyduje o możliwości wszelkich zwrotów czy odwrotów, pozwalających reagować na rzeczywistość"-mówi rozmówca Forsal.pl.

Jak wskazuje Matyja, Prawo i Sprawiedliwość traktuje państwo bardziej jak "pole walki dla partii i narzędzie zmiany przez tę partię pożądanej" niż jako coś odrębnego, będącego ponad tą walką. 

Pytany o to, kto lepiej opakował swoje pomysły, rozmówca Forsal ocenił, że PiS użyło po raz pierwszy "kampanijnej broni atomowej". Mowa o rozszerzeniu programu 500 Plus czy 13. emeryturach. 

"PiS często dość sprawnie marketingowo sprzedaje swoje propozycje. Opozycja trochę nadrobiła swój wcześniejszy brak umiejętności w ostatnich trzech latach, ale to może być za mało"-podkreślił. 

yenn/Forsal.pl, Fronda.pl