Dziś po południu odbyła się władze partii „Razem” zdecydowały, że nie dojdzie do porozumienia tej lewackiej organizacji oraz „Wiosny” Roberta Biedronia. Stało się tak z powodu twardych warunków, które przedstawił ten ostatni.

I tak, po pierwsze: wiedząc, że „Razem” dostaje rocznie 3,2 mln zł subwencji budżetowej, twórca „Wiosny” zażądał od wspomnianej partii 900 tys. na kampanię w wyborach do europarlamentu.

Po drugie: podczas wspomnianej kampanii miałby nie pojawić się w ogóle szyld „Razem”.

Po trzecie: „Razem” dostaje jedną jedynkę i jedną dwójkę na listach do PE (ale nie może to być w żadnym razie popularny Adrian Zandberg).

Po czwarte: „Razem” dostaje miejsca poniżej 3. na pozostałych listach , Tam więc, gdzie nie ma pierwszego miejsca („jedynki”), lub drugiego („dwójki”).

 A skomentowała powyższe warunki Katarzyna Paprota z Zarządu Krajowego Partii Razem:. „To była propozycja, która nie wyglądała na partnerską. Rozumiemy różnicę poparcia w sondażach, ale to, co zaproponował Robert, było niepoważne. W 2015 roku powiedzieliśmy, że inna polityka jest możliwa - i my traktujemy to poważnie. W Partii Razem był ogromny opór przed przyjęciem propozycji”.

Lewacka działaczka dodała również: „ Chcemy zbudować szeroką, lewicową listę. Rozmawiamy m.in. o Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, Unii Pracy, związkami zawodowymi; być może zdecyduje się też Partia Zielonych, rozmawiamy także z Martą Lempart z OSK... Powoli żegnamy się z myślą o wspólnym starcie z SLD. Z ostatnich ruchów tej partii wygląda na to, że kapitulują przed prawicą z PO. Sami też w sondażach są poniżej progu wyborczego, zapewne będą chcieli się przyłączyć do Koalicji Europejskiej”.

My zaś cieszmy się z takiego rozwoju sytuacji. Im większe rozdrobnienie na lewicy, tym lepiej!

erl/wp.pl,Fronda.pl