Prawo i Sprawiedliwość rządzi już niemal dwa lata. Przez ten czas mieliśmy do czynienia z szeregiem protestów, marszów, demonstracji, i prób zamachów stanu. Dawni oficerowie peerelowskich służb i ich tajni współpracownicy po stronie solidarnościowej, próbują na wszelkie sposoby rozhuśtać nastroje społeczne. Wiedzą jak to się robi- w teorii, i w praktyce. W końcu w latach 80-tych tworzyli wspólnie „nową Solidarność” i przygotowywali obrady Okrągłego Stołu.

Tym razem padło na Miesięcznice. Poprzednio nie zadziałały, tak jak się spodziewano - ani marsze KOD, ani demonstracje w obronie Trybunału Konstytucyjnego, czy Czarny Protest. Spodziewanych skutków nie odniosły również skoordynowane próby zamachów stanu, zarówno ten z grudnia 2016 r. z posłami Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, rotacyjnie okupującymi Sejm, ani ten, kiedy to europosłowie SLD próbowali wprowadzić do budynku Sejmu 700 byłych esbeckich funkcjonariuszy.

Nie zadziałały protesty w obronie emerytur komunistycznych, reżimowych funkcjonariuszy, których bezwstydnie bronili liderzy Platformy Obywatelskiej, stający ramię w ramię z oprawcami opozycjonistów i zbrodniarzami PRL-owskiego reżimu. Kompromitacją i fiaskiem zakończył się „wielki majowy protest”, zorganizowany przez Grzegorza Schetynę i jego kolegów, na który zamiast zapowiadanych „dwóch milionów” przyszło kilka tysięcy sfrustrowanych aparatczyków, zarówno z dawnej PZPR, jak i z jej obecnych sympatyków: PO, PSL czy znikającej właśnie ze sceny politycznej, partii Ryszarda Petru.

Nie zadziałały również donosy, ochoczo pisane do Brukseli przez posłów „totalnej opozycji”, nawołujące do nałożenia na Polskę sankcji i kar finansowych. Pohukiwania Schulza, Timmermansa czy Junckera nie robią wrażenia ani na rządzie premier Beaty Szydło, ani na Polakach.

Jednak byli oficerowie dawnej bezpieki, odpowiednio przeszkoleni, zaprawieni w bojach i doświadczeni w organizowaniu działań destabilizacyjnych, nie poddają się tak łatwo. Idąc ramię w ramię z wybitnymi przedstawicielami reglamentowanej, dawnej opozycji solidarnościowej, próbują uderzać w najbardziej czułe punkty, związane z tradycją, kulturą i religią. Korzystając ze szkoleń na moskiewskich uczelniach, oraz z rewolucyjnego know-how organizacji Sorosa, kreują nowe, puste, przewrotne symbole, jak biała róża, symbol niewinności, z którą występują wściekle agresywni Obywatele RP, czy biało-czerwone rękawiczki, odnoszące się do barw narodowych, chociaż wiadomo, że w rękawiczkach wykonuje się zwykle czynności niezbyt czyste.

Wyposażeni w przewrotne hasła, pokrętne emblematy i symbole, wspierani przez zgrane, zblatowane z komunistami, solidarnościowe autorytety, uderzają w pokojowe zgromadzenie, mające uczcić pamięć ofiar największej tragedii w powojennej Polsce. I nie chodzi tu wcale o prawo do demonstracji, prawo do zgromadzeń, z którego dzisiejsi postkomuniści, oficerowie bezpieki, resortowe dzieci i nomenklaturowa opozycja chciałaby korzystać. Protestować i demonstrować mogą przecież do woli.

Im chodzi o prawo do zadymy, prawo do destrukcji, prawo do bezpośredniej, fizycznej konfrontacji z demonstrującymi przywiązanie do tradycji, religii, historii i polskiej kultury, liderami politycznymi oraz zwykłymi warszawiakami, którzy przybywają co miesiąc na Krakowskie Przedmieście oddać hołd swojemu Prezydentowi i jego małżonce. Im chodzi o prawo do barbarzyńskiej rozróby, prawo do demolki i zastraszenia większości, która pozbawiła ich władzy, przywilejów, pieniędzy i wygodnego życia.

Zastraszenie, agresja, groźby, blokowanie ulic, chodników, kpiny, kłamstwa i szyderstwa, wrogie okrzyki z pianą na ustach- to środki wykorzystywane do tej pory. Dziś kolejna miesięcznica. Część komentatorów, polityków i dziennikarzy zapowiada eskalację działań. Czy składający się do tej pory ze starszawych funkcjonariuszy dawnej SB, milicji, WSI, ich żon oraz resortowych kombatantów Solidarności, wyślą do ataków na znienawidzony, „pisowski lud”, swoje ubrane na czarno, zamaskowane dzieci i wnuki, wyposażone w pałki, kastety, kamienie, i hasła o obronie wolności i demokracji? Przekonamy się podczas dzisiejszej, 87 Miesięcznicy Smoleńskiej.

Daniel Łubania