Robert Biedroń uważa, że wybory prezydenckie mogłyby odbyć się dopiero... w 2021 roku. "Nie zagrozi to demokracji" - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą".


Według kandydata Lewicy na prezydenta, Roberta Biedronia, wybory prezydenckie nie powinny odbywać się w maju. "Oczekiwałbym zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego i rozmowy z opozycją oraz zastanowienia się nad wyborami prezydenckimi" - powiedział Biedroń w  rozmowie z "Rzeczpospolitą".


Polityk stwierdził, że w związku z pandemią koronawirusa "kampanii prezydenckiej nie ma". "W praktyce nie można realizować tych wyborów" - dodał Biedroń.


W jego ocenie prezydent Andrzej Duda jest dzisiaj "w uprzywilejowanej sytuacji". On sam, Biedroń, w mediach publicznych był w lutym obecny zaledwie przez 44 sekundy. "I to pewnie w negatywnym kontekście" - dodał.


"Ze względów moralnych i praktycznych, te wybory powinny zostać przeniesione, powinniśmy się zastanowić co dalej" - stwierdził polityk Lewicy.


Według Biedronia "nie zagrozi polskiemu bezpieczeństwu, ani demokracji, jeśli wybory odbędą się za kilka miesięcy, lub rok później".

bsw/rp.pl