Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Dziś rząd prawdopodobnie przyjmie reformę emerytalną. Zakłada ona przywrócenie wieku emerytalnego do poziomu sprzed reformy rządu Donalda Tuska z 2012 r bez warunku stażu pracy.

 

Robert Gwiazdowski, Centrum im. Adama Smitha:Mogę jedynie powtórzyć po raz tysiąc pięćset osiemdziesiąty szósty, że nie ma takiej możliwości, by przez pół życia nie pracować. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza nasza średnia oczekiwana długość życia wydłużyła się o dziesięć lat, zaś wiek emerytalny- w ogóle. Nie może być tak- z powodów czysto ekonomicznych, że przez pierwsze dwadzieścia lat jesteśmy na garnuszku rodziców, a przez następne czterdzieści lat- na garnuszku dzieci i wnuków. Zwłaszcza, gdy nie spłodziliśmy tych dzieci w takiej liczbie, by mogły nas utrzymywać. Z pustego i Salomon nie naleje .

 

Osobom urodzonych ok. lat 50., po przeliczeniu emerytur z ZUS w jakiś sposób „ginie” część lat pracy... A co za tym idzie- pieniądze z emerytur.

Dzieje się tak, ponieważ w FUS-ie jest dziura. ZUS wydaje tylko to, co wpłynie do FUS, a to dwie różne rzeczy. A do FUS wpływa za mało, ponieważ w stosunku do tych wpływów mamy za dużo emerytów. I dlatego, mówienie, że można obniżyć wiek emerytalny jest opowiadaniem bajek. Premier Szwecji, czyli bardzo socjalistycznego kraju, kilka lat temu powiedział, że Szwedzi niedługo będą musieli pracować do 75. roku życia.

 

Jakie są perspektywy dla przyszłych pokoleń, tych urodzonych ok. lat 90., skoro już teraz pokolenie urodzone po 1948 ma często dość niskie emerytury ?

Pokolenie urodzone po 1948 r. jest jeszcze w fantastycznej sytuacji w stosunku do tego urodzonego po 2000 r. Jest mi bardzo przykro, bo jeśli ci, którzy wkroczyli niedawno na rynek pracy, lub wkroczą natychmiast, będą liczyć na emerytury w takiej wysokości w stosunku do najniższego wynagrodzenia, jaką mamy dzisiaj, mocno się przeliczą. W 1948 r. był pierwszy boom demograficzny. A potem jeszcze, jako jedyni w Europie, mieliśmy drugi boom demograficzny w latach 80. I dziś ratuje nas ten drugi boom demograficzny. Bo mimo że wielu ludzi wyjechało za granicę, to wielu zostało. Gdybyśmy w latach 80. mieli taką stopę dzietności jak dziś, to już dziś emerytury byłyby znacznie niższe niż są obecnie. A za 30 lat one będą bardzo niskie.

 

Czy ma to związek z tym, że w dzisiejszych czasach młodzi ludzie później wkraczają na rynek pracy, niż miało to miejsce kilkadziesiąt lat temu? Na przykład zaczynają pracować dopiero po studiach

Po pierwsze: później wkraczają na rynek pracy, ale nie jest to czynnik decydujący. Przede wszystkim dłużej żyją. Jeszcze w 1989 r. statystyczna długość życia w Polsce wynosiła 70 lat, dziś to 80 lat.