- To była największa zbrodnia komunistyczna po II wojnie światowej, popełniona przez komunistów w Polsce. Aresztowano blisko 2 tysiące osób. 600 osób nigdy nie odnaleziono, nie wiadomo gdzie są pochowane, ani co się z nimi stało – mówi portalowi Fronda.pl historyk Piotr Dmitrowicz. Zaznacza, że od 66 lat Polacy nie mają dostępu niemal do żadnych dokumentów w tej sprawie. - Dopiero ostatnio pojawiły się informacje jednego z rosyjskich historyków, który wskazywał, że oni zostali zamordowani – co wszyscy podejrzewali – dodaje.

 

Zgodnie z informacjami Rosjanina, egzekucja miała się odbyć w taki sam sposób, jak zbrodnia Katyńska. Aresztowano tych, którzy angażowali się w podziemie niepodległościowe w czasie II wojny. - Sporządzono specjalne listy. Najczęściej jednostki sowieckie otaczały wsie i wywlekano z domów ludzi znajdujących się na liście. Część osób była wzywana na przesłuchanie i wtedy wywożona – tłumaczy Dmitrowicz.

 

Dokąd wywożona? Tego nie wiadomo. - Niestety nigdy nie odnaleziono ciał. Pojawiło się kilka koncepcji, dotyczących miejsca pochówku. Jedna mówi o tym, że odbył się on pod Grodnem inna – że w puszczy rudnickiej, przy obecnej granicy polsko-rosyjskiej – tłumaczy historyk. Zaznacza, że od tego gdzie rzeczywiście miała miejsce egzekucja wiele zależy. - Jeśli pochówek miał miejsce na terenie dzisiejszej Rosji szanse na odnalezienie dokumentów w tej sprawie oraz ciał są znikome. Rosjanie nie pomagają bowiem polskiej stronie w śledztwie. IPN bada okoliczności śmierci ofiar obławy. Instytut nie ma żadnej pomocy ze strony Moskwy. Tymczasem bez dostępu do archiwów sowieckich nie będziemy w stanie nic zrobić – zaznacza Dmitrowicz.

 

Wskazuje, że w wyjaśnianie tej sprawy nie dostatecznie angażują się władze państwowe. - Sama wola i działania IPN nie wystarczą. Najważniejsi urzędnicy w państwie w ogóle się tą sprawą nie zajmują. Póki co, ja i większość historyków widzi znikome szanse na odnalezienie tych szczątków. Tymczasem tym ludziom się to należy – mówi Piotr Dmitrowicz.

 

Choć oficjalne dane mówią, że w wyniku Obławy zginęło 600 osób, ostatnio pojawiają się nowe szacunki. Według nich w wyniku zbrodniczej akcji NKWD, LWP i UB mogło zginąć 1420 osób. - Tak wynika z dokumentów przedstawionych przed rosyjskiego historyka, o którym wspomniałem – tłumaczy Dmitrowicz.

 

żar