„On mnie widział” – mówił po latach o jednej z decydujących chwil swego życia Roman Brandstaetter. Poeta po prostu poczuł się widziany przez mającego na wizerunku zamknięte oczy Ukrzyżowanego Chrystusa. Niedługo potem „otworzył Nowy Testament jak się otwiera drzwi prowadzące do domu”.

„Po prostu uznałem Nowy Testament za całkowite wypełnienie Obietnicy Pańskiej zawartej w Starym Testamencie” – mówił po latach o swoim nawróceniu na katolicyzm pochodzący z żydowskiej rodziny z Tarnowa Roman Brandstaetter.

Ukrzyżowany Mesjasz towarzyszył poecie już na wiele lat przed nawróceniem. Roman widywał Go wielokrotnie we wschodniej ścianie tarnowskiej katedry, gdzie umieszczony był miedziany krucyfiks wkomponowany w świątynne mury. Widok cierpiącego Chrystusa w koronie cierniowej nie dawał spokoju Brandstaetterowi.

Gdy pracował w Polskiej Agencji Telegraficznej w Jerozolimie, podczas jednej z nocnych zmian natrafił na starą gazetę, w której zamieszczono reprodukcję rzeźby Ukrzyżowanego autorstwa Innocenza z Palermo, znaną z kościoła San Damiano w Asyżu. To właśnie wówczas doznał decydującego wstrząsu i dokonał kluczowego wyboru w swoim życiu. Wyboru Ukrzyżowanego.

Ów wizerunek Ukrzyżowanego ze starej gazety towarzyszył odtąd już zawsze Brandstaetterowi. Poeta oprawił go w ramkę i zabierał wszędzie ze sobą. W sporądzonym przez siebie przed śmiercią testamencie zaznaczył poprosił, by włożono mu go do trumny.

15 grudnia 1946 roku, w wieku 40. lat Roman Brandstaetter przyjął chrzest w kościele paulinów przy via dei Barbieri w Rzymie. Tydzień później w tej samej świątyni wziął ślub. Ponad 40. lat swego życia Brandstaetter przeżył już jako katolik, który pozwolił odnaleźć się Ukrzyżowanemu.

 

ren/pl.aleteia.org