Trwają walki między wojskami rządowymi Ukrainy, a siłami prorosyjskimi na wschodzie kraju.

Domy mieszkańców regionu zostały odcięte od prądu i ogrzewania, spadają na nie pociski rakietowe typu Grad. Wspierani przez Rosję separatyści cały czas otwierają ogień wzdłuż linii rozgraniczenia. Niewykluczona jest ewakuacja cywilów.

Brak ogrzewania to ogromna trudność dla mieszkańców. Chwilami temperatura spada w Awdijiwce, gdzie toczą się walki, do minus 15 stopni.

Gubernator okręgu donieckiego Pawło Żebriwski ogłosił stan wyjątkowy. Jak pisał na Facebooku:

"W ciągu dnia możemy ewakuować z miasta do ośmiu tysięcy ludzi. Inne miasta w obwodzie gotowe są do przyjęcia do dziewięciu tysięcy osób. Placówki dziecięce mogą przyjąć w każdej chwili ponad tysiąc dzieci".

Władze w Kijowie alarmują, że miastu niebawem grozi katastrofa humanitarna. W związku z wydarzeniami na wschodzie kraju prezydent Petro Poroszenko przerwał swoją wizytę w Niemczech i wrócił na Ukrainę. Poroszenko państwa oczekuje reakcji na działania Rosji, między innymi ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Jak powiedział Poroszenko:

"Chciałbym podkreślić, że jeśli, w związku z tym, jak zachowują się rosyjscy bojownicy, którzy po raz pierwszy od wielu dni użyli przeciwko naszej ludności cywilnej i naszym jednostkom wojskowym systemów rakietowych Grad i artylerii, jeśli ktoś ma czelność mówić w tej sytuacji o odwołaniu sankcji (wobec Rosji), to czego jeszcze potrzebujemy, by pociągnąć agresora do odpowiedzialności?".

emde/niezalezna.pl