W weekend mogliśmy się przekonać w jaki sposób, trzeba zauważyć – jak daleko różniący się od zwyczajów cywilizowanego świata – wspierani przez rosyjskie służby separatyści trzymając na muszce niezależnych obserwatorów, blokowali ich dostęp do miejsca katastrofy. Do zachodnich mediów przedostały się także zdjęcia, na których widać moment znalezienia jednej z czarnych skrzynek oraz nagranie rozmowy jednego z separatystów z oficerem służb, który sugeruje, że „góra” – w domyśle Kreml, chce mieć skrzynki w swoich rękach.

Feralny MH 17

Świat nie może otrząsnąć się po tej tragedii. W krajach, których obywatele znaleźni się na liście ofiar, wrze. Wrze w rodzinach ofiar, ale wśród elit politycznych widać także pewne zagubienie, bezradność. Pojawiają się zarzuty wobec linii lotniczych, dlaczego zdecydowały się na lot objęty konfliktem. Niektórzy komentatorzy sugerują błąd ukraińskich służb kontroli lotniczej, którzy zezwolili na przelot. Samemu przewoźnikowi, który utracił już drugą maszynę w krótkim czasie, grozi bankructwo.

Właśnie doprowadzenie do takiej atmosfery jest na rękę Kremlowi. Można też dywagować w tym momencie, czy zestrzelenie pasażerskiego samolotu było działaniem z premedytacją? Czy działano w sposób celowy i zorganizowany, tylko po to, aby po tragedii całą zwinę zwalić na Kijów? Wypowiadane głośno sugestie, że samolotem podróżowali szpiedzy, albo, zwłoki bez krwi, są tylko przykładem na to, że cynizm zabójców nie zna granic.

Kilka dni po katastrofie, podobnie jak po Smoleńsku, na miejscu nie mogą pracować odpowiednie służby, a wszystko znajduje się pod kontrolą pro-Rosyjskich separatystów. Pola dalej są pełne rzeczy i ciał ofiar. Można przypuszczać, że ich mienie jest rozkradane, godność bezczeszczona, a ślady po zbrodni są zacierane.

Społeczność międzynarodowa do tej pory nie wypracowała wspólnego stanowiska wobec zdarzenia. Światowi przywódcy nie mówią jednym głosem. Uwidaczniają się sprzeczne interesy geopolityczne i ekonomiczne. Nikt nie chce ryzykować otwartego konfliktu z Putinem.

Zestrzelili i co dalej?

Otwarte pozostaje pytanie o konsekwencje zestrzelenia pasażerskiego samolotu przez separatystów. Nie ma już najmniejszych wątpliwości, kto za tym stoi, mówił o tym choćby wczoraj już oficjalnie zarówno premier Australii Tony Abbott czy amerykański sekretarz stanu John Kerry.

Świat w pamięci ma wiele obrazów, w których rosyjskie państwo z lekceważeniem podchodziło do ludzkiego życia, szczególnie tych, które poprzedzały np. wybuch wojny czeczeńskiej. Chodzi nie tylko o fatalne w skutkach operacje sił specjalnych – ataki na teatr na Dubrowce, w którym zginęło 125 ludzi, czy odbicie szkoły w Biesłanie, co pochłonęło kolejne 350 ofiar, ale także o wysadzenie bloków mieszkalnych w Moskwie. Należy przypomnieć, że byli agenci FSB Aleksandr Litwinienko i Jurij Felsztinski w książce „Wysadzić Rosję” piszą otwarcie, że za zamachami stali sami Rosjanie. Tę wersję powtarza Felsztynski i Pribyłowski także w książce „Korporacja zabójców”, oraz inne publikacje wydane na Zachodzie na ten temat.

Wówczas, gdy ginęli cywile świat był głuchy i ślepy. Także wtedy, gdy nastąpiła tragedia pod Smoleńskiem. Wszystko jedno, czy jesteśmy zwolennikami teorii o zamachu, czy o nieudolności naszych służb i celowym doprowadzeniu do wypadku przez nawigatorów, serwisantów, czy służby rosyjskie. Świat wówczas także spowiła wygodna zasłona milczenia. Chociaż ówczesna reakcja polskiego premiera i reakcja obecnych władz Ukrainy na tragedię jest rzeczywiście kontrastowa. Czy świat stać dziś na zdecydowaną reakcje oporu wobec Moskwy, czy zachęcony biernością świata Kreml będzie posuwał się dalej w swojej ekspansywnej polityce?

Czekając na śledztwo

Na podstawie ostatnich doniesień główny ciężar dochodzenia prawdy spocznie na krajach o najsłabszej politycznej pozycji wśród państw-ofiar tej tragedii: Holandii i Malezji. Jest to dla Moskwy rozwiązanie wygodne, motywowane liczbą zabitych w katastrofie. OBWE negocjuje z separatystami oddanie pod międzynarodową kontrolę pociągu zlokalizowanego na torach w mieście Torez, gdzie w trzech wagonach chłodniczych składane są zwłoki. Dziś na miejsce katastrofy dotrą eksperci z Holandii i z Azji.

Argumenty, że cała operacja jest koordynowana przez Kreml, nasuwają się same. Po pierwsze widać analogie w postępowaniu przy katastrofie MH 17 i polskiego tupolewa. Po drugie z pojawiających się w mediach informacji, można wywnioskować, że rakiety ziemia-powietrze zostały przetransportowane do regionu z Rosji i prawdopodobnie do Rosji wróciły. Kijów nie prowadził operacji przeciwlotniczych, bo separatyści nie dysponują przecież flotą samolotów.

Wreszcie na czele separatystycznej Donieckiej Republiki stoją agenci rosyjskich służb specjalnych Igor Striełkow i Władimir Antyufiejew. Ten pierwszy to zaprawiony w bojach weteran wojen w Czeczenii.

Można się więc obawiać, że ośmielona swą bezkarnością Rosja, będzie dalej brnęła na Zachód. Bezpieczna nie może się czuć zarówno podzielona Ukraina czy w dalszej kolejności Mołdawia. Niewykluczone, że pierwsze prowokacje będą także wymierzone w najbardziej niechętne Moskwie państwa Unii Europejskiej – w Kraje Bałtyckie, a także w Polskę. 

Tomasz Teluk