Moskiewski sąd skazał w poniedziałek ukraińskiego dziennikarza, Romana Suszczenkę na 12 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Prokurator wnioskował o 14 lat więzienia, natomiast obrona zapewniała, że Suszczenko padł ofiarą prowokacji. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Oskarżony o szpiegostwo dziennikarz nie przyznał się do winy. 

Roman Suszczenko był korespondentem ukraińskiej agencji Ukrinform w Paryżu. Dziennikarz został zatrzymany we wrześniu 2016 roku w Moskwie, gdy podczas urlopu odwiedzał tam krewnych. Rosyjska FSB uznała, że dziennikarz jest funkcjonariuszem ukraińskiego wywiadu wojskowego w stopniu pułkownika i oskarżyła go o szpiegostwo. Według Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Suszczenko "zbierał informacje, stanowiące tajemnicę państwową, o działaniach sił zbrojnych i Gwardii Narodowej Rosji", natomiast przekazanie ich za granicę "mogło zaszkodzić zdolnościom obronnym państwa". W marcu tego roku rozpoczął się proces dziennikarza, a materiały opatrzono klauzulą "ściśle tajne". 

Ukraińskie władze zapewniły, że Roman Suszczenko nie ma związku ze służbami wywiadowczymi, a oskarżenia uznały za sfingowane. Podobnie uważają przedstawiciele Agencji Ukrinform. 

Z apelem do Rosji o uwolnienie Suszczenki zwracali się międzyinnymi europarlamentarzyści, członkowie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, jak również międzynarodowe organizacje dziennikarskie.

yenn/PAP, Fronda.pl