Czarnogórski premier Milo Djukanovic oskarżył prorosyjską opozycje o planowanie zamachu stanu w tym kraju.

Ma to związek z zatrzymaniem niebezpiecznej bandy ok. 50 osób z obywatelstwem Serbii i Rosji, które stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Napięcie związane jest z wyborami w Czarnogórze.

Prokurator ds. zwalczania korupcji i zorganizowanej przestępczości Milivoje Katnic powiedział, że zatrzymani to „rosyjscy nacjonaliści”, czyli „zielone ludziki”. Natomiast dodał też, że prokuratura nie ma dowodów, aby w sprawę była zaangażowana bezpośrednio Moskwa.

14. z zatrzymanych osób to emerytowani serbscy wojskowi. Początkowo premier kraju oskarżał opozycję o planowanie ataku terrorystycznego na jego osobę, ale broń nie została odnaleziona.

BBC podaje z kolei, że przy zatrzymanych znaleziono mundury i 125 tys. euro w gotówce. Grupa miała cechy organizacji paramilitarnej.

Napięcie w kraju wzrosło po tym, jak Czarnogóra została zaproszona do NATO, ale decyzja musi jeszcze być zatwierdzona zarówno przez Podgoricę, jak i członków sojuszu. Natomiast opozycyjna Partia Demokratyczna jest temu przeciwna i otwarcie popiera zbliżenie z Serbią i Rosją.

Podczas, gdy Partia Demokratyczna chce referendum w sprawie przystąpienia do NATO, premier Djukanovic ostrzega, że jego kraj staje przed wyborem: niepodległość, albo rosyjska kolonia

TT/france24.com, BBC.com