Warsaw Institute

Rosyjskie lotnictwo stało się bardzo aktywne i prowokacyjne wobec samolotów NATO już nie tylko nad Bałtykiem, ale też na południowej flance: nad Morzem Czarnym, a nawet Morzem Śródziemnym. Coraz częściej też to Rosjanie dokonają przechwytów maszyn Sojuszu.

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że 29 maja rosyjskie samoloty dokonały przechwycenia dwóch amerykańskich bombowców strategicznych nad wodami międzynarodowymi Morza Czarnego i Morza Bałtyckiego. Su-27 i Su-30 podążały za B-1B dopóki te nie zmieniły kursu. W tym roku Rosjanie mają szansę pobić ubiegłoroczny rekord jeśli chodzi o powietrzne spotkania z maszynami Sojuszu. W 2019 roku, jak anonimowo przyznają przedstawiciele NATO, sojusznicze samoloty przechwyciły rosyjskie maszyny blisko przestrzeni powietrznej NATO blisko 300 razy. A przecież były też odwrotne przypadku, gdy to Rosjanie przechwytywali sojuszników. Wyraźnie większą aktywność Rosja wykazuje na południowej flance. Na przykład 19 maja natowskie samoloty (pięć z Bułgarii, Rumunii i Turcji) poderwały się do przechwycenia dwóch rosyjskich bombowców Tu-22 i dwóch myśliwców Su-27, które zbliżały się do przestrzeni powietrznej Rumunii. W ostatnim czasie Rosjanie są aktywni też nad wschodnią częścią Morza Śródziemnego, gdzie kilka razy dokonali przechwytu amerykańskich samolotów rozpoznawczych Poseidon.

Wciąż jednak najwięcej pracy z Rosjanami jest na północy. Jeszcze pod koniec marca dowództwo sił powietrznych Estonii informowało, że pandemia nie wpłynęła w żaden sposób na aktywność Rosjan. Wciąż rosyjskie samoloty regularnie pojawiały się blisko granic bałtyckich członków NATO, wywołując alarmy sojuszników stacjonujących na lotniskach w Szawlach (Litwa) i Amari (Estonia). Rosjanie nie zmienili też zachowania, jeśli chodzi o możliwość nawiązania kontaktu: samoloty mają na ogół wyłączone transpondery. – Pomimo koronawirusa nasza pozycja geopolityczna w sąsiedztwie Rosji nie zmieniła się w żaden sposób, a zagrożenia związane z kryzysem militarnym są wciąż równie duże – podkreślał estoński minister obrony Jüri Luik. Przykładem aktywności Rosjan nad Bałtykiem był ostatni tydzień kwietnia, gdy chroniące przestrzeń powietrzną państw bałtyckich w ramach misji Baltic Air Policing myśliwce NATO czterokrotnie startowały w trybie alarmowym do rozpoznania dziewięciu rosyjskich samolotów. Jak podało litewskie ministerstwo obrony, były to transportowe An-26 i An-12, w dwóch przypadkach – ponaddźwiękowy bombowiec Tu-160, dwa myśliwce wielozadaniowe Su-35, dwa myśliwce przechwytujące Su-27 i samolot wczesnego ostrzegania A-50. Wszystkie maszyny przelatywały nad Morzem Bałtyckim między eksklawą kaliningradzką a obwodem leningradzkim z naruszeniem zasad bezpieczeństwa lotu. Od 1 maja w krajach bałtyckich stacjonują Hiszpanie (sześć F-18 w Szawlach), Brytyjczycy (trzy Eurofighter Typhoon w Szawlach), Francuzi (cztery Mirage 2000 w Amari).

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.
[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]