W wywiadzie dla „DailyTelegraph” prezydent Estonii przyznał, że wojska rosyjskie, stacjonujące tuż przy granicy z Estonią, mogłyby w ciągu czterech godzin wkroczyć do Tallina.
Ilves uważa, że przebywający tymczasowo w Estonii 150-osobowy kontyngent wojsk USA to zdecydowanie za mało. Przyznaje, że jego kraj czuje się zagrożony z powodu częstych ćwiczeń wojsk rosyjskich u swych granic.
Zdaniem Ilvesa NATO miało dość czasu, by zobaczyć, że środowisko bezpieczeństwa zmieniło się od 1997 roku, kiedy to Sojusz zobowiązał się w akcie założycielskim Rady NATO-Rosja, iż nie będzie na stałe rozmieszczać znaczących sił bojowych w swoich nowych krajach członkowskich.
150 żołnierzy to nie jest dużo i dlatego sądzimy, że dalsze stacjonowanie wojsk o większej liczebności jest jedynym rozsądnym wyjściem
— powiedział Ilves dodając, że przynajmniej jedna brygada sił NATO powinna na stałe stacjonować w Estonii.
Mamy rosyjskie ćwiczenia odbywające się tuż za naszymi granicami, w których bierzeudział 40-80 tys. żołnierzy. Jednak to my jesteśmy oskarżani o eskalację napięcia (…) i Rosja twierdzi, że będzie musiała podjąć środki zaradcze
— zaznaczył prezydent Estonii.
Estonia ma stałą armię liczącą zaledwie 5300 żołnierzy.
KZ/Wpolityce.pl