"Rosyjski lotniskowiec, który prezydent Władimir Putin wysłał do Syrii, wzmacnia wpływy Rosji na Morzu Śródziemnym; pomysł zatankowania okrętu w hiszpańskiej Ceucie należy traktować jako test na zwartość zachodniego sojuszu" - czytamy na łamach niemieckiego dziennika "Welt".

Chodzi tu o sprawę wysłania rosyjskiego okrętu w kierunku Syrii. Moskwa poprosiła Hiszpanię o możliwość zaatankowania statku w Ceucie należącej do tego kraju. Historyk Michael Stuermer, który w Niemczech uznawany jest za dobrego znawcę Rosji, przestrzega przed i tak już silną obecnością Rosjan we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.

Dzięki portowi w syryjskiej Tartusie Moskwa ma tam dobrą pozycję - ale chciałaby ją jeszcze wzmocnić, co pokazuje wysłanie w kierunku syryjskich wybrzeży kolejnego lotniskowca. Stuermer przekonuje przy tym, że prośba zatankowania okrętu na terytorium hiszpańskim to ewidentny test na spójność NATO.

"Kwestia tankowania w jednym z portów krajów NATO zapewne miała być testem dla zachodniego Sojuszu i wpędzić go w kłopoty" - pisze autor, zaznaczając, że nieprawdopodobne jest, by Rosjanie wypływali w tę podróż bez wystarczającej ilości paliwa.

Ostatecznie rosyjski okręt nie zawinął do Ceuty. Kapitan statku "odkrył" nagle, że jednak ma dość paliwa... Sama Rosja twierdzi, że nie pytała Hiszpanii o zgodę na tankowanie; o czym innym przekonuje jednak hiszpańskie MSZ.

ol/pap, Fronda.pl