Kolejne oficjalne wypowiedzi przedstawicieli rosyjskiej armii i Kremla potwierdzają, że z punktu widzenia Moskwy największym problemem może być tarcza antyrakietowa USA rozmieszczona w Europie. Choć Rosjanie oskarżają NATO, że szykuje się do wojny, to właśnie mająca defensywny charakter tarcza wciąż pojawia się w wystąpieniach wojskowych i polityków. Moskwa obawia się, że jej powstanie – z kluczowymi elementami w Rumunii i Polsce – poważnie ograniczy rosyjskie możliwości ofensywne w Europie.

 

Rosja utrzymuje linię agresywnej retoryki wojennej, choć tradycyjnie to drugiej stronie wciąż zarzuca dążenie do konfliktu. 17 grudnia doszło do spotkania szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji z attaché wojskowymi akredytowanymi w Moskwie. Generał Walerij Gierasimow oznajmił, że scenariusze manewrów NATO wskazują, że Sojusz przygotowuje się do użycia swych sił w dużym konflikcie wojennym. Dowodem na to ma być kontynuacja prac nad rozmieszczaniem w Europie elementów tarczy antyrakietowej USA, zwiększanie wydatków na obronność przez członków NATO, rosnąca aktywność wojskowa Sojuszu w krajach bałtyckich i Polsce, na Morzu Czarnym i na Bałtyku, wreszcie rosnąca intensywność ćwiczeń wojskowych NATO. Oczywiście Gierasimow nie wspomniał, że większość tych zjawisk ma charakter reakcji na wcześniejsze agresywne działania i deklaracje Rosji. Tradycyjnie Moskwa odwraca kota ogonem i twierdzi, że to jej zbrojenia są obronną reakcją na działania NATO. Uwagę bardziej zwraca wymienienie na pierwszym miejscu tarczy antyrakietowej USA, co potwierdza, że ten właśnie projekt najbardziej spędza sen z powiek rosyjskim generałom i urzędnikom Kremla. Tradycyjnie też w rosyjskiej narracji pojawia się rzekome otwarcie Moskwy na dialog z NATO i ostrzeżenia przed możliwym wymknięciem się sytuacji spod kontroli w warunkach narastającego napięcia i militaryzacji obu stron.

Słowa szefa sztabu generalnego rosyjskiego wojska mają być ostrzeżeniem dla Zachodu, są skierowane do części elit rządzących mówiących o konieczności resetu relacji z Rosji i do opinii publicznej. Celem takich zabiegów jest straszenie Zachodu wybuchem wojny i podsycanie różnic wewnątrz wspólnoty euroatlantyckiej na tle stosunku do Rosji i generalnie roli NATO. Aby słowa Gierasimowa mocniej wybrzmiały, skomentował je rzecznik Kremla. – Nie jest tajemnicą, że trwająca ekspansja infrastruktury wojskowej NATO w kierunku naszych granic wywołuje niepokój – oświadczył Dmitrij Pieskow. Podkreślił też jedność poglądów w tej kwestii polityków i Kremla z „profesjonalistami” z rosyjskiej armii.

Warsaw Institute