"Chaim Lazar pisał: "Sztab Brygady zdecydował zrównać Koniuchy z ziemią, aby dać przykład innym. (…) W ciągu kilku minut okrążono wieś z trzech stron. Z czwartej strony była rzeka, a jedyny most był w rękach partyzantów. Przygotowanymi zawczasu pochodniami partyzanci palili domy, stajnie, magazyny, gęsto ostrzeliwując siedliska ludzkie. Słychać było huk eksplozji z wielu domów, gdy składy broni wyleciały w powietrze. Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali uciekać. Ale zewsząd czekały ich śmiertelne pociski. Wielu z nich wskoczyło do rzeki, aby przepłynąć na drugą stronę, ale tam też spotkał ich taki sam los. Zadanie wykonano w krótkim czasie. Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt".

Nie wszyscy jednak cieszyli się z mordu. Widok  masakry był wstrząsający, zwłaszcza dla tych, którzy, jak Pol Bagriansky, dotarli na miejsce już po jej zakończeniu. "Gdy dotarłem do oddziału, aby przekazać nowe rozkazy, zobaczyłem straszny, przerażający obraz. (...) Na małej polance w lesie leżały półkolem ciała sześciu kobiet w różnym wieku i dwóch mężczyzn. Ciała były rozebrane i położone na plecach. Padało na nie światło księżyca. Jeden po drugim partyzanci strzelali trupom między nogi. Gdy kule dosięgały nerwów, trupy reagowały jak żywe. Drgały i wykrzywiały się przez kilka sekund. (...)

Ludzie byli zmęczeni, ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja i szczęście z wykonanego zadania. Tylko niewielu zdawało sobie sprawę, że popełniono straszliwy mord w ciągu godziny. Ci nieliczni wyglądali ponuro, smutno i mieli poczucie winy. (...) Dotarliśmy do bazy późno w nocy. Byłem zmęczony i zmordowany, a więc zasnąłem od razu, tak jak większość z naszego oddziału. Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia, pozostałe oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów. Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło im przyjemność zabijanie i niszczenie, a najbardziej picie". 

Mord w Koniuchach miał miejsce 29 stycznia 1944 roku. W tych dniach  obszernie przypomniała o nim "Wilnoteka". CAŁY ARTYKUŁ TUTAJ.

A my? Pamiętajmy. Nie tylko o Koniuchach. O wszystkich pomordowanych przez oprawców Polaków. Pamiętajmy też o tych, którzy dziś to z Polaków chcą robić katów. I módlmy się: tak za dusze zabitych, jak i za nawrócenie tych, którzy szkalują dziś swoją ojczyznę. 

kad