Rosyjskie wojsko zagłusza sygnał w północno-wschodniej Polsce. 

Mieszkańcy północno-wschodniej Polski pozbawieni są łączności z pozostałą częścią kraju. Wielu z nich znajduje się poza zasięgiem polskich sieci telefonii komórkowej, a budki telefoniczne zostały zlikwidowane – informuje "Gazeta Polska Codziennie".

Dziennik pisze, że w najgorszej sytuacji znajdują się mieszkańcy miejscowości położonych kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Federacją Rosyjską. Polacy, którzy chcą się kontaktować z rodziną mieszkającą w Olsztynie, Warszawie, czy Wrocławiu, muszą korzystać z roamingu lub kupić rosyjską kartę telefoniczną, ponieważ polskie sieci nie mają tam zasięgu.

Poseł PiS Wojciech Kossakowski, który zajął się tym problemem, przekonuje w rozmowie z "GPC", że postawienie nowych polskich przekaźników niewiele zmieni. – Brak możliwości korzystania z polskich sieci nie jest bynajmniej wynikiem braku zasięgu. Rosyjskie i białoruskie urządzenia używane przez wojsko emitują tak silny sygnał, że zagłusza on polski – tłumaczy polityk.

Jak podkreśla "GPC", sytuację mieszkańców terenów przygranicznych utrudnia również fakt, że Orange likwiduje tam budki telefoniczne. Z 650 budek firma zostawiła ledwie połowę, wskazując, że ich utrzymanie się nie opłaca.

emde/telewizjarepublika.pl