Byly wicepremier i minister finansów, Jacek Rostowski w rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie Radia ZET wściekle atakował rząd Prawa i Sprawiedliwości oraz nowego premiera, Mateusza Morawieckiego. 

„Mówi się, że będziemy wszyscy braćmi, będziemy się kochali. Nie! Oddajcie nam demokrację!"- grzmiał Rostowski. Były wicepremier postawił nowemu szefowi rządu pewien warunek:

"Niech Morawiecki opublikuje wyrok TK i wtedy przestanie być przestępcą. Ma pan tydzień - inaczej nie ma o czym mówić”- stwierdził. Rostowski podkreślił, że jeżeli premier nie spełni tych warunków, "nie przyjmie go do biało-czerwonej drużyny.

Piasecki zapytał swojego gościa o expose Morawieckiego, a konkretnie o fragmenty, w których nowy premier mówił o jedności, zasypywaniu podziałów, jednej biało-czerwonej drużynie. Co odpowiedział polityk, któremu zarzuca się, że będąc ministrem finansów, tworzył pewnego rodzaju parasol ochronny dla mafii VAT?

"To jest stara historia, jak złodziej coś ukradł to potem chce żeby prawo to usankcjonowało, czyli powoduje się, jak najbardziej skrajne podziały w społeczeństwie, a potem po konsolidacji swojego obozu mówi się i po przeprowadzeniu de facto, jeszcze to symbolicznie w nocy z 12 na 13 grudnia"-odpowiedział. 

"Z punktu widzenia ustrojowego to, co dzieje się w Polsce, jest w pewnym sensie bardziej drastyczne, niż wprowadzenie stanu wojennego. Jak Jaruzelski go wprowadził, to tylko objawił prawdziwą naturę reżimu komunistycznego. Teraz jest zmiana ustroju na bezprawie"- ocenił Rostowski, którego zdaniem to, co dzieje się obecnie w Polsce to "prawdziwy zamach stanu". Swoimi porównaniami polityk zadziwił prowadzącego, który przypomniał, że stan wojenny to 10 tys. internowanych, kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych, zablokowanie wolności zgromadzeń, wolności słowa. Tymczasem Jacek Rostowski może w wywiadach swobodnie krytykować władzę...

Były wicepremier stwierdził, że PiS szykuje Polsce i jej obywatelom "żelazną klatkę".

"Musimy sobie zdać sprawę z tego w jakiej dramatycznej sytuacji Polska dzisiaj jest i jaka jest koszmarna przepaść między pięknymi słowami Mateusza Morawieckiego i tą żelazną klatką, którą PiS przygotowuje dla Polski"-straszył były minister finansów.

Co ciekawe, prowadzący miał trudności z przebiciem się przez tyradę Jacka Rostowskiego. 

Wygląda więc na to, że były minister finansów wie, że zostanie rozliczony. Ciekawe wydaje się tylko to, że nie będąc już aktywnym politykiem i będąc kojarzonym z partią, która jest w opozycji, stawia premierowi jakiekolwiek warunki... 

yenn/Radio Zet, Fronda.pl