„Rosyjski koncern Gazprom wstrzymał w piątek tranzyt gazu przez Ukrainę na Węgry” – poinformowała państwowa spółka Operator Systemu Transportu Gazu Ukrainy. Sytuacja ta zdążyła się już odbić na politycznych relacjach Kijowa z Budapesztem.

W piątek 1 października o godz. 7 rano, w myśl nowej umowy zawartej z państwem węgierskim, Gazprom wstrzymał  przesył gazu na Węgry drogą przez Ukrainę

W poniedziałek rosyjski koncern podpisał bowiem z Węgrami nowy, obowiązujący do 2036 roku kontrakt na dostawy gazu omijające Ukrainę. Węgry kupią od Rosjan 4,5 mld m3 gazu rocznie, a surowiec ten będzie teraz dostarczany wyłącznie drogą przez Serbię (-3,5 mld m3) i Austrię (1 mld m3).

Rezygnacja przez Budapeszt z otrzymywania rosyjskiego gazu tranzytem przez Ukrainę, a zdecydowanie się zamiast tego na przesył wspomnianego surowca przez zdecydowanie bardziej lojalne wobec Kremla - Austrię i Serbię, wywołało reakcję Kijowa.

„Jesteśmy zaskoczeni i rozczarowani decyzją Węgier o podpisaniu 27 września 2021 r. w Budapeszcie nowego długoterminowego kontraktu z rosyjskim koncernem Gazprom na dostawy gazu z pominięciem Ukrainy. Uważamy to za wyłącznie polityczną, nieuzasadnioną ekonomicznie decyzję, podjętą dla zadowolenia Kremla i ze szkodą dla interesów narodowych Ukrainy i stosunków ukraińsko-węgierskich. Decyzja ta jest niezgodna z zasadami Traktatu o podstawach dobrego sąsiedztwa i współpracy między Ukrainą i Republiką Węgierską z 6 grudnia 1991 r.” – poinformowało w swym oświadczeniu ukraińskie MSZ.

Kijów przestrzegł jednocześnie, że „strona ukraińska wystąpi również do KE w sprawie oceny zgodności nowej węgiersko-rosyjskiej umowy gazowej z europejskim prawodawstwem energetycznym”.

Stanowcza reakcja Ukrainy spotkała się z odpowiedzią Budapesztu. Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto ocenił, że Ukraina „miesza się do spraw wewnętrznych” jego kraju i dodał: „Z punktu widzenia Węgier bezpieczeństwo energetyczne to sprawa bezpieczeństwa, suwerenności i ekonomii bardziej niż polityki. Nie można ogrzać domów deklaracjami politycznymi”.

 

ren/PAP