Sytuacja rosyjskiej zbrojeniówki jest fatalna. Jak poinformował rosyjski wicepremier odpowiedzialny za przemysł zbrojeniowy Jurij Borisow, „toksyczne” długi urosły do wartości około 750 mld rubli, a więc niemal 12 mld dolarów.

Jak dodał w rozmowie z agencją RBK Borisow, ponad połowa tych długów należy do nierentownych przedsiębiorstw i konieczne będzie ich anulowanie.

Reszta długów – dodał wicepremier – ma zostać restrukturyzowana, a spłata rozłożona na 15 lat, na dwa procent rocznie z odroczeniem płatności na 5 lat.

Okazuje się jednak, że jego koncepcje są sprzeczne z tym, czego oczekują banki. Jeszcze we wrześniu szef rosyjskiego Sbierbanku Gierman Gref powiedział, że nie ma mowy o anulowaniu zadłużenia i nie ma to precedensu w światowej praktyce.

Borisow dwa miesiące wcześniej informował, że łączne, całkowite zadłużenie rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego wynosi 2,9 bln rubli. Latem 2019 roku zaproponował anulowanie jednej trzeciej owego długu, dzięki czemu przedsiębiorstwa mogłyby zaoszczędzić 70 mld rubli na obsłudze kredytów i inwestować m.in. w proces konwersji.

Rosyjska zbrojeniówka jest w fatalnym stanie od kiedy zdecydowanie spadła ilość zamówień armii. Ponadto, szkodliwy dla wielu firm był fakt, że mimo żądań Kremla dyrektorzy nie przestawili ich na produkcję na rynek cywilny. Liczyli na to, że władze nie zostawią ich na łasce losu.

Tymczasem okazuje się, że ogromne zadłużenie bardzo dużej ilości firm może grozić stabilizacji społecznej, Kreml tymczasem obawia się tego w związku ze zbliżającymi się wyborami do parlamentu.

W tej chwili wszelkie kredyty zaciągnięte przez zbrojeniówki trafiają do Promswiazbanku, a minister finansów zapowiedział, że anulowanie zadłużenia możliwe będzie tylko wtedy, kiedy kredyty przeniesione zostaną do tego banku. Trwa przygotowywanie ustawy, dzięki której wspomniany bank w zamian za przejęcie „toksycznych kredytów” będzie mógł obsługiwać całą „zbrojeniówkę”.

tag/radar.rp.pl,fronda.pl