Wiele kontrowersji wywołała wypowiedź Rzecznika Praw Dziecka, który na antenie TVN24 mówił o udostępnianiu dzieciom środków hormonalnych wspomagających modyfikację płci. Dziś Mikołaj Pawlak wystąpił w Senacie, gdzie podkreślił, że są na to przekonujące dowody, dlatego sprawą zajęła się prokuratura.

Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak przedstawił dziś w Senacie informację o swojej działalności w ubiegłym roku. Podkreślił, że pełniąc swoją funkcję, podejmuje działania mające zapewnić dzieciom ochronę „przed przemocą, okrucieństwem, deprawacją, demoralizacją, wyzyskiem, zaniedbaniem i każdym innym złym traktowaniem”.

Senatorowie Koalicji Obywatelskiej pytali Pawlaka o jego niedawną wypowiedź w mediach, gdzie stwierdził, że edukatorzy seksualni „wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, którym dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy”.

RPD zwrócił uwagę, że jego sprawozdanie dotyczy ubiegłego roku, a pytania odnoszą się do jego działalności w tym roku. Podkreślił jednak, że chodzi o środki będące syntetycznym odpowiednikiem estradiolu, warunkującego cechy płciowe.

- „Nie będę wymieniał nazwy tych środków. Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone, co więcej, na tyle poparte dowodami, że prokuratura wszczęła śledztwo, nie tylko z mojego zawiadomienia, bo także inne osoby zgłosiły proceder nielegalnego obrotu środkami farmakologicznymi, także w odniesieniu do dzieci. Nie tylko to postępowanie jest wszczęte, prowadzone, ale – można powiedzieć – jest rozwojowe” – przekazał Pawlak.

Zaznaczył też, że nie mówił, iż do procederu tego miało dochodzić w szkołach. Zaapelował, aby nie trywializować problemu.

kak/PAP