Zagłębiając się w historię jego życia wyłania się przed nami postać o nieprzeciętnym harcie ducha, rzucająca pomost między prawosławiem a katolicyzmem, burząca mur pomiędzy bogatymi a biednymi, a przede wszystkim sprzeciwiająca się wyrzuceniu Boga ze społeczeństwa. Czytając jego biografię można dostrzec rysy św. Alberta służącego ubogim, św. Jadwigi pochodzącej z królewskiego rodu, a także tych, którzy nie dali się zastraszyć komunistycznej władzy – ks. Jerzego Popiełuszki i kard. Wyszyńskiego. Przez to okazuje się, ze rumuński błogosławiony może być bardzo bliski także Polakom…

Był potomkiem jednej z najbogatszych rodzin książęcych Mołdawii. Jako błyskotliwy intelektualista, słynący z ostrego dowcipu i uroku osobistego mógł liczyć na sławę w środowisku artystycznym. Wybrał jednak inną drogę. Poszedł na studia teologiczne w Rzymie, gdzie w 1902 roku przeszedł na katolicyzm, dostrzegając w nim całość prawdy objawionej w Ewangelii. Po tym doświadczeniu coraz bardziej pociągała go służba chorym i cierpiącym. Owocem tego było założenie przez niego szpitala Sióstr Miłosierdzia w stolicy Rumunii. Vladimir Ghika zaczął także mocno angażować się w działania polityczne i społeczne. Gdy wybuchła I wojna światowa odwiedzał walczących, kursując między Francją, Rumunią a Włochami.

Jednak Pan wzywał Vladimira do jeszcze większego oddania się Jemu na służbę. W 1919 roku Ghika przebywał w spokojnym otoczeniu Talloires nad Jeziorem Genewskim. Tam postanowił zostać kapłanem. Święcenia przyjął w wieku 50 lat . W niedługim czasie, widząc jego zaangażowanie w sprawy Kościoła, Pius XI mianował go prałatem. Po nominacji zaczął działalność misyjną od Konga po Amerykę Południowa i Japonię.

Podczas wybuchu II wojny światowej przebywał w Rumunii, gdzie po przyjęciu rządów przez komunistów w 1948 roku nie zaprzestał pracy apostolskiej. Nie dał się zastraszyć pogróżką i w niesprzyjających okolicznościach nadal głosił Dobrą Nowinę. Jego dewizą stało się zdanie: „Ci, którzy kochają Boga, są gotowi odkryć nowe błogosławieństwa w każdej sytuacji, dosyć często , gdzie są najmniej oczekiwane”. Wyjątkowego wydźwięku nabiera to zdanie w 1952 roku, gdy został wtrącony do wiezienia w Jilavie, gdzie był wielokrotnie torturowany. Pomimo doznawanych cierpień pocieszał współwięźniów, będąc dla nich prawdziwym świadkiem Chrystusa. W więzieniu zmarł w 1954 roku.

Vladimir Ghika przez swoje życie stał się świadectwem odwagi wiary przełamującej wszelkie bariery, nie poddającej się w obliczu zastraszenia. Z tego powodu Rumunii już od dawna oczekiwali na zaliczenie go do grona błogosławionych. I doczekali się.

Natalia Podosek