Fronda.pl: Frans Timmermans i Witold Waszczykowski dość ostro wymienili poglądy w piątkowych rozmowach w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Timmermans mówił o wartościach jakimi powinny kierować się państwa członkowskie i uderzał w jego zdaniem nieprzestrzeganie konstytucji przez rząd w Polsce. Czy to było miejsce na tego rodzaju ataki?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Wystąpienie holenderskiego komisarza świadczy o trzech rzeczach. Po pierwsze, świadczy to o braku wiedzy o rzeczywistej sytuacji w Polsce. Po drugie, Timmermans przenosi ideologiczne i osobiste antypatie na płaszczyznę polityki międzynarodowej, co jest rzeczą skandaliczną. Po trzecie wreszcie w ten sposób przedstawiciel Holandii w Komisji Europejskiej pokazuje kompletny brak rozeznania i priorytetów wśród unijnych elit, gdy chodzi o sytuację Europy.

Na czym zatem powinien skupić się Timmermans?

Dzisiaj Europejczycy, a więc Polacy, Holendrzy, Francuzi, Niemcy i inne nacje żyją obawą o skutki islamskiego terroryzmu. Żyją obawami o prawdziwą inwazję muzułmańskich imigrantów, głównie spoza Europy i to są problemy Europejczyków. Problemy, które zajmują elity to problem imperialnej Rosji, która im jest słabsza, tym bardziej agresywna, a także kwestia ułożenia relacji między Europą a Ameryką. Zarówno priorytety przeciętnych Europejczyków, jak i priorytety elit zdają się nie obchodzić holenderskiego komisarza. Hierarchia ważności jaką prezentuje Timmermans jest skandalicznie odbiegająca od rzeczywistości panującej w Europie.

Oprócz ministra Witolda Waszczykowskiego w konferencji w Monachium wziął udział prezydent Andrzej Duda. Prezydent spotykał się z partnerami, z którymi chcemy tworzyć ideę Trójmorza. Polskie władze pokazują więc jak odpowiedzialnie podchodzić do wyzwań przed jakimi staje Europa?

Polskie władze, zarówno rząd Beaty Szydło, prezydent Andrzej Duda, jak i lider większości sejmowej Jarosław Kaczyński są aktywni międzynarodowo, także w naszym regionie. Robią to zapewne wbrew niektórym, naszym zachodnim partnerom, którzy woleliby, aby rozmawiać osobno z Polską, Czechami, Rumunią czy Bułgarią. Wszystko po to, by dzielić nasz region Europy. Tymczasem występowanie regionu jako jednej siły, przy wszystkich podziałach, które są oczywistością, buduje ową siłę i pozycję, dlatego dobrze, że zajmuje się tym także prezydent Andrzej Duda.

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence przypomniał, że kraje europejskie nie ponoszą takich ciężarów na rozwój NATO, jak powinny. Polska jako jeden z nielicznych krajów wypełnia swoje zobowiązania sojusznicze. Czy to przykład na to, że w krajach zachodnich trochę brak realizmu w kwestii bezpieczeństwa?

Na pewno kończy się czas europejskich pasażerów na gapę, którzy jechali amerykańskim pojazdem opancerzonym i nie płacili za to. Uważam, że retoryka Trumpa, choć może się nie podobać, to jest skuteczna i przynosi dobre efekty. Przed konwencją w Cleveland, gdy Trump został oficjalnie nominowany na kandydata na prezydenta USA, powiedział o swoim punkcie widzenia na rozwój NATO. Wówczas po kilku tygodniach pani kanclerz Angela Merkel nagle oświadczyła, że Niemcy podniosą swoje wydatki na obronność. Było to ewidentnie związane z wypowiedzią wówczas jeszcze kandydata na prezydenta. Wydaje się więc, że ten nacisk amerykańskiego prezydenta jest dobry. Nie dotyczy on Polski, która obok m.in. Turcji i Wielkiej Brytanii z zobowiązań się wywiązuje. Nacisk Trumpa może zagwarantować zwiększenie wydatków na obronność wśród europejskich członków NATO.

Szkoda, że europejskie elity nie potrafiły same podjąć takiej decyzji bez nacisku amerykańskiego. Świadczy to o niedojrzałości owych elit i przyzwyczajeniu do demoralizującej sytuacji. Mowa o sytuacji, w której Amerykanie noszą nad Europą parasol bezpieczeństwa, a Europa jeszcze tych Amerykanów łaja wytykając im kolejne błędy. To oczywiście sytuacja paranoiczna, która może tylko zniechęcać Stany Zjednoczone do tego, by amerykański parasol nad Europą nadal się znajdował. To z kolei leży w interesie nie tylko Polski, ale całej Europy.

Dziękujemy za rozmowę.