Miniony tydzień przejdzie do politycznej historii Europy. Najpierw po raz pierwszy w historii EWG i UE państwa członkowskie odrzuciły personalne ustalenia podjęte, jak zawsze wcześniej, przez największe lub najbogatsze państwa Unii. Okazało się, że w Brukseli – głównie dzięki Polsce – zwyciężyła zasada „nic o nas bez nas”. Trochę już w UE- 28 zapomniana. Ale zaraz potem nastąpiło drugie historyczne wydarzenie: po raz pierwszy Parlament Europejski odrzucił decyzję Rady Europejskiej odnośnie przewodniczącego PE. Zamiast Bułgara ustalonego przez unijny szczyt wybrano Włocha. Oznacza to dwie rzeczy.

Po pierwsze, że „stara Unia” czyli dawna „Piętnastka” bezwzględnie forsuje swoje interesy kosztem naszego regionu Europy – nikt z „nowej Unii” nie zajmie żadnego z pięciu kluczowych stanowisk w UE. Z drugiej strony pokazuje to wzrastające antagonizmy miedzy instytucjami unijnymi, w tym wypadku między europarlamentem a Radą Europejską. Ale przecież te konflikty to norma: np. we wrześniu 2018 Europejski Trybunał Obrachunkowy zmiażdżył Komisję Europejską za jej projekt powiązania budżetu UE z subiektywna oceną stanu praworządności w krajach członkowskich…

 Ryszard Czarnecki

„Gazeta Polska Codziennie” (06.07.2019)