Lepiej niech on nic nie mówi o zagranicznych pieniądzach, bo przypomina alkoholika, który zwraca uwagę, że ktoś coś pije, nawet nie wiedząc co jest zawartością kubka. Muszę powiedzieć, że sytuacja bezkarności tego pana jest zupełnie nie do przyjęcia. Mam nadzieję, że zapłaci za to co mówi. Przypomnę, że to ten sam człowiek, który porównywał Orbana do Hitlera, w kwietniu tego roku i nazywał faszystami uczestników polskiego Marszu Niepodległości. - w rozmowie z Mateuszem Kosiński ostatnie słowa Guya Verhostadta, o tym, że Jarosław Kaczyński jest cheerleaderką Putina ocenia Ryszard Czarnecki, europoseł.

Tysol.pl: Panie pośle, czy czuje się pan cheerleaderką Putina?

Ryszard Czarnecki: Verhofstadt prawdę mówiąc w piętkę goni i szaleju się objadł. Jego atak na męża stanu, jakim jest Jarosław Kaczyński, jest nie tylko moralnie obrzydliwy, bo to oczywiste, ale w tym przypadku stawiając takie zarzuty wykazuje kompletny brak instynktu samozachowawczego. Każdy, łącznie ze studentem politologii, przypomni sobie, że był on na pasku, czyli zatrudniony przez firmę związaną z Gazpromem, a to instrument rosyjskiej polityki imperialnej.

Verhofstadt, który mówi o związkach z Rosją jest osobą, która budzi skojarzenia z amerykańskim filmem – „I kto to mówi”? Szczerze mówiąc jest jeszcze jedno filmowe skojarzenie w jego kontekście – „Głupi i głupszy”. Niedawno szerokim echem rozbrzmiała jego afera związana z firmą, która była „zaparkowana” i została ujawniona w ramach Panama Papers i tam figuruje jako osoba, która co roku miała wypłacana kilkadziesiąt tysięcy euro z tejże właśnie firmy. Więc lepiej niech on nic nie mówi o zagranicznych pieniądzach, bo przypomina alkoholika, który zwraca uwagę, że ktoś coś pije, nawet nie wiedząc co jest zawartością kubka. Muszę powiedzieć, że sytuacja bezkarności tego pana jest zupełnie nie do przyjęcia. Mam nadzieję, że zapłaci za to co mówi. Przypomnę, że to ten sam człowiek, który porównywał Orbana do Hitlera, w kwietniu tego roku i nazywał faszystami uczestników polskiego Marszu Niepodległości.

Skąd ta jego niechęć do Polski?

Myślę, że sytuacja w której „klasyczni” liberałowie nie są reprezentowani w polskim parlamencie, a i też nie ma takiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim, to pierwszy powód, dla którego pan Verhofstadt zionie antypolskim jadem.

Drugi powód jego konsekwentnego antypolonizmu jest to, że w jego wizji, jednego euro-państwa, wizji Europy skrajnie federalistycznej, Polska opowiada się za koncepcją Europy narodów, jest więc zawadą i przeszkodą. Według niego im bardziej Polska jest atakowana tym jest słabsza. Chciałby chętnie poświęcić Polskę na ołtarzu nowej, zjednoczonej Europy, w której jak widać demokratyczne werdykty poszczególnych społeczeństw i narodów nie liczą się wcale.

Trzeci powód tej antypolskiej histerii to fakt, że Polska jest w Europie krajem ludzi wierzących, krajem katolickim, w którym wartości chrześcijańskie są bardziej respektowane i odnosi się do nich w życiu publicznym. To coś co denerwuje tego pana, w którego ojczyźnie – Belgii takich zachowań już nie ma. Mówiąc krótko – mieszanka tych trzech elementów powoduje, że Verhofstadt ma antypolską obsesję, co widać, słychać i czuć.

Verhofstadt jednym tchem wymienia - Le Pen, Wilders, Farage, Orbán, Kaczyński, Salvini. Czy można tych polityków traktować jako jeden mianownik?

Klituś-bajduś módl się za nami. (śmiech). To są bajki, jakieś zupełne political fiction. My jesteśmy w jednej grupie z brytyjskimi konserwatystami, którzy byli zaciekle atakowali przez pana Faraga. Verhofstadt o tym wie, kłamie w żywe w oczy. Gdy chodzi o panią Le Pen to można powiedzieć krótko – gdzie Rzym, a gdzie Krym? Można oczywiście dyskutować - czy eurorealizm PiS-u jest tak samo daleko od eurosceptycyzmu pani Le Pen, jak od euroentuzjazmu PO i CDU? natomiast mówienie o Jarosławie Kaczyńskim i pani Le Pen w kontekście Rosji to szczerze mówiąc myślę, że zimny prysznic by się Belgowi przydał. Ale on wie, że łże, natomiast jest motywowany ideologiczne i politycznie, dlatego mówi to co mówi.

Jest szansa, że po najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego politycy jak Verhofstadt, czy Juncker będą odgrywać mniejszą rolę?

Juncker już powiedział, że nie będzie kandydował na szefa Komisji Europejskiej. Co do establishmentu unijnego, według wszystkich sygnałów – bardzo stracą chadecy (Europejska Partia Ludowa), czyli formacja gdzie jest PO i PSL. Bardzo stracą socjaliści, co do liberałów, to wiatr w ich żagle dmucha Macron. Natomiast jaki będzie wynik - zobaczymy. Jedno jest pewne – nie wiem ile posłów będzie miał Verhofstadt, jaka będzie jego pozycja. W obecnym Parlamencie głównie krzyczy, nawet w momencie kandydowania na szefa PE w styczniu zeszłego roku obawiał się przegranej nie tylko z Tajanim, bo było wiadome, że przegra, ale bał się przegranej nawet z Helga Stevens, kandydatką konserwatystów, naszej frakcji. Jedno jest pewne – parlament będzie zupełnie inny, mniej lewoskrętny niż obecnie. Z dużo większą reprezentacją konserwatystów, tradycjonalistów, narodowców, eurorealistów, ale także eurosceptyków i euronegacjonistów. W związku z tym myślę, że ziejący jadem, hałaśliwy pan Verhofstadt będzie w mniejszości.

Jest pan znanym kibicem piłki nożnej. W którym momencie skończymy mundial?

Kibic to taka istota, która myśli sercem, uczuciami, a nie dokonuje chłodnej analizy. Marzę o pierwszej czwórce, wierzę w ćwierćfinał.

dam/tysol.pl