- Biskupi łamaliby Konkordat, gdyby ubiegali się o stanowisko premiera, prezydenta, posła czy senatora, tak aby w sposób bezpośredni uczestniczyć w sprawowaniu władzy. Kiedy wypowiadają się na tematy ważne - realizują swoje prawa. W każdym demokratycznym państwie człowiekowi wolno wyrażać swoje opinie - mówi ks. prof. Józef Krukowski. I przypomina: " że artykuł 1 konkordatu mówi: „Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są – każde w swej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego”. Ta zasada została potwierdzona w Konstytucji RP. Mamy więc autonomię, ale mamy także odrębność zadań. Jakie to są zadania? Do zadań Kościoła należy realizacja jego misji w społeczeństwie. I kiedy Kościół widzi, że coś złego dzieje się np. w państwie, to krytycznie odnosi się do tego i to w żaden sposób nie jest przekroczeniem konkordatu. Kościół ma zagwarantowane pełnienie misji. Więc zarzucanie mu, że wypowiadając się głośno w pewnych sprawach, ignoruje konkordat, jest przejawem złej woli pewnych środowisk, które na szczęście nie są liczne, lecz mają szerokie oddziaływanie.

Ksiądz profesor odnosi się również do ataku na maturę z religii w szkołach, którą przeprowadza Ministerstwo Edukacji Narodowej za aprobatą Donalda Tuska. Jak wygląda sytuacja religii w szkołach według podspisanego Konkordatu? – To stanowisko jest całkowicie sprzeczne nawet z Konstytucją RP (niedopuszczenie matury z religii - przyp. Autor). Artykuł 25 Konstytucji mówi bowiem: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym”. To oznacza, że każdy młody człowiek ma prawo wyznać swoją wiarę i zdać religię na maturze. W tym m.in. wyraża się poszanowanie światopoglądu człowieka. Jeśli państwo tego nie przestrzega, łamie zarówno konkordat, jak i Konstytucję.

Dużo w ostatnim roku mówiło się o tym, że MEN zmieniło rozporządzenie i wpisało nauczanie religii w szkolny plan nauczania, a nie w ramowy. I to rozporządzenie jest także niezgodne z konkordatem. Wszelkie bowiem zmiany dotyczące tego przedmiotu powinny być uzgadniane ze stroną kościelną. Tymczasem rząd Donalda Tuska zrobił to samowolnie i wciąż broni tego nowego zapisu, gwałcąc prawo.

Trzeba dziś protestować przeciwko takiemu traktowaniu społeczeństwa i powinni to robić nie tylko biskupi, ale także rodzice. Trzeba, by ludzie się obudzili. Konkordat trzeba dziś stosować, a nie przeciwko niemu protestować.

sm/Nasz Dziennik