Rzecznik archidiecezji wrocławskiej ks. Rafał Kowalski mówił w rozmowie z portalem "Onet" o sprawie ataku nożownika na ks. Ireneusza Bakalarczyka oraz o zarzutach wobec kard. Henryka Gulbinowicza.

Jak stwierdził, atak na ks. Bakalarczyka był napaścią na księdza po prostu, nie na tę konkretną osobę.

"Już tego dnia, gdy doszło do napaści, mówiłem, że nie był to atak personalny na konkretną osobę, tylko to był atak na człowieka w sutannie. I miałem prawo tak powiedzieć, ponieważ z relacji, która została mi przedstawiona wynika, że ten człowiek nie rozmawiał z ks. Ireneuszem, tylko wbił mu nóż po tym, jak go zobaczył. Na szczęście nóż ominął najważniejsze organy. Dziś mam już pewność, że nie chodziło o księdza Ireneusza. Gdyby pierwszy do kościoła wszedł proboszcz, który szedł za nim, to on byłby ofiarą tego nożownika. To mogło spotkać każdego innego duchownego" - powiedział kapłan.

Ks. Kowalski mówił też o sprawie kardynała Henryka Gulbinowicza, którego Przemysław Kowalczyk (ps. Karol Chum) oskarżył o molestowanie seksualne w latach 80. Kapłan powiedział, że kardynał nie czuje się najlepiej; opuścił już wprawdzie szpital, ale choćby z racji zaawansowanego wieku - ma 96 lat - jego zdrowie jest kruche. Ksiądz wskazał, że obecnie prowadzone jest postępowanie wstępne ws. oskarżeń. Do wrocławskiej kurii zgłosiło się kilka osób, które twierdziły, że mają jakąś wiedzę na temat wydarzeń; zostały już przesłuchane. Jak powiedział, sam rzekomo molestowany rozgrywa sprawę dość medialnie - przyszedł do kurii zeznawać razem z kobietą, która miała być jego "wsparciem". W istocie była to dziennikarka i wszystko było nagrywane, a rzekomo molestowany chwalił się tym potem w mediach.

Rzecznik wskazał, że kard. Gulbinowicz zostanie przesłuchany na samym końcu. Co istotne, nie pojawiły się jak dotąd żadne inne oskarżenia pod jego adresem. Mamy więc jedynie słowa Przemysława Kowalczyka.

bsw/Onet.pl