Na problemy reaguje dopiero wtedy, gdy zajmą się nimi media. Podczas pięciu lat pracy zabrakło fajerwerków. Brakuje mu odwagi tam, gdzie wymaga to konfrontacji z rządzącymi. To plastikowy rzecznik. Niedorzecznik. To wypowiedzi jego krytyków z mediów. A są wśród nie tylko politycy PiS, ale także PO, która go wyniosła na urząd. Nieprzychylne opinie zbiera również od organizacji pozarządowych, takich jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i Fundacja PRO. W konflikcie z Jerzym Owsiakiem, w obronie Michalaka stanął za to skompromitowany dziś Jakub Śpiewak z KidProtect, który jako jego doradca, często uczestniczył w działalności Rzecznika.

„Do przedszkola- bez kataru”

Owsiak był zbulwersowany, że rzecznik nie reaguje na przypadki znęcania się nad dziećmi. Nazwał go „dziecinnym rzecznikiem”. Dowiedział się przy okazji, że Michalak pracuje bardzo ciężko, ciągle interweniując. W tych interwencjach chodzi chyba o pisanie listów. I rzeczywiście pisze ich dużo. Wysyła je na Rozpoczęcie Roku Szkolnego, Dzień Dziecka, Dzień Nauczyciela, z okazji sprawdzianu klas VI. W swych listach ostrzega, żeby uważać na fajerwerki i petardy, grzyby, psy, place zabaw, drogi, na to, co dzieci jedzą i piją, i gdzie je posyłamy na wakacje. Kuratorom oświaty przykazał wprowadzenie procedur uniemożliwiających przyjmowanie do przedszkola dzieci z katarem (z pewnością problem ten został wyeliminowany) i walkę z wszawicą. Za tę działalność epistolarną otrzymuje całkiem niezłe wynagrodzenie około 11 tys. zł. brutto i inne, związane z urzędem apanaże. Musi mieć dobre samopoczucie, że tyle robi dla dzieci. Tak jakby sądził, że w ten sposób może je ochronić przed każdym możliwym zagrożeniem.

Nagroda dla Fundacji Kidprotect

Miał jednak pecha do jednego swojego doradcy. W marcu 2011 r. przyznał Nagrodę Honorową dla Fundacji Kidprotect.pl, zajmującej się przeciwdziałaniem i zwalczaniem przestępczości seksualnej wobec dzieci za „szczególne zaangażowanie w działalność na rzecz dzieci i obronę ich praw”, którą odebrał jej prezes, Jakub Śpiewak. We współpracy z Fundacją Kidprotect.pl organizował m.in. kampanie społeczne „Stop pedofilom!” oraz „Mądrzy rodzice”. Co ciekawe, w styczniu 2011 r. Jakub Śpiewak wyróżnił Marka Michalaka za wsparcie działań na rzecz dzieci. Niedawno media ujawniły, że Śpiewak okradał własną fundację. „Newsweek” w tekście „Wszystkie twarze Jakuba Śpiewaka” zajął się przy okazji również jego seksualnością. Ujawnił, że nie jest on przeciwnikiem pornografii (dla dorosłych) i nazywał go „fascynatem sado-maso”.

Nie skracać dobranocek!

Dość ważną spośród krucjat Michalaka jest walka o dobranocki. Wielokrotnie pisał listy do prezesa TVP protestując przeciwko ich skracaniu. Choć mogłoby się zdawać, że dzieci spędzają zbyt dużo czasu przed ekranem, Rzecznik uznał, że jednak pełna bajka w TVP się należy, a zmienne godziny rozpoczęcia audycji „wzbudzają u dziecka poczucie niestabilności”: http://www.brpd.gov.pl/wystapienia/wyst_2013_03_08_tvp.pdf

Skoro wybiera sobie takie tematy do interwencji, nigdy nie będzie w stanie nadążyć z pisaniem listów.

Tak naprawdę jednak trudno uwierzyć, że jest aż tak zapracowany. A jeszcze bardziej, że wykonuje swoje obowiązki sumiennie i dyskretnie. Bardziej prawdopodobne jest, że w sprawach trudnych czy skomplikowanych realizuje za to koncepcje uników i chowania głowy w piasek, aby przypadkiem nie zrobić czegoś, co mogłoby doprowadzić do jego odwołania, jak w przypadku jego poprzedniczki, Ewy Sowińskiej (za sugerowanie treści homoseksualnych w bajce Teletubisie). Tym samym Michalak chroni przede wszystkim własne interesy. Jest to równoznaczne z tym, że nie może reprezentować interesów dzieci. Aby bowiem to robić, trzeba być w stanie odważnie stawać po ich stronie, nie obawiać się konfrontacji z rządzącymi, a także umieć je chronić przed rozmaitymi zagrożeniami.

Dentyści, fryzjerzy na pomoc!

Priorytetem Michalaka jest za to wprowadzenie wszystkich zaleceń i aktów prawnych wydanych przez organy Rady Europy i organizowanie warsztatów na temat praw dziecka. Najmocniej zaangażował się w taką niekontrowersyjną sprawę jak zwalczanie przemocy wobec dzieci. Stąd zapewne jego wystąpienie w sprawie klapsów i poinformowanie prokuratury o wydaniu książek, które mogą propagować bicie. Rzecznik obmyślił sobie nawet, że jeszcze byłoby lepiej, gdyby przerzucić tę walkę na jeszcze inne barki, oddelegowując do tego celu całą grupę zawodową dentystów (objętych zapewne tak jak inni pracownicy służby zdrowia prawnym obowiązkiem, w tym dyscyplinarnym, wszczynania procedury „Niebieskiej Karty”). Zdaniem Rzecznika, to właśnie oni powinni rozpoznawać przemoc domową (ze szczególnym uwzględnieniem seksualnej), bo „mają doskonale oświetloną głowę” (tak jak okuliści i laryngolodzy). Jeśli w ogóle rodzice molestujący dzieci chodzą z nimi do dentysty, to teraz zapewne przestaną. Tą drogą można zresztą pójść dużo dalej i wystąpić z podobną sugestią do fryzjerów, żeby wypytywali, czy dzieci przypadkiem nie są w domu tarmoszone za włosy i sprawdzali sińce na głowie. Może też zmusić księży, aby łamali tajemnicę spowiedzi i zgłaszali na policję przypadki rodziców, którzy wyspowiadali się z dawania dzieciom klapsów? Być może zdradziłam właśnie pomysły Michalaka na kolejną kadencję, aby po prostu wszystkich przeszkolić w zgłaszaniu podejrzenia przemocy. Rzecznikowi chyba właśnie na tym szczególnie zależy. W programie „Dzień Dobry TVN” namawiał, aby każdy w tym wypadku poznał „algorytm postępowania”. Zachwalał zamieszczoną na swojej stronie internetowej publikację dotyczącą Niebieskiej Karty, mówiąc, że „warto do niej sięgać dla własnego dobrego samopoczucia, że możemy coś jeszcze dobrego dla dzieci zrobić”. Rzeczywiście, to właśnie o to dobre samopoczucie głównie tu chodzi.

Regularne ignorowanie Ustawy

Analizując zachowania Michalaka nie da się ukryć, że reaguje pro forma, wybiórczo. Właśnie tak, aby zapewnić sobie dobre samopoczucie. Niestety jednak uchyla się od swoich obowiązków, które są dość precyzyjnie określone w Ustawie o Rzeczniku praw dziecka. Mówi ona, że ma on działać na rzecz ochrony praw dziecka, w szczególności: prawa do życia i ochrony zdrowia, a w rozumieniu tej samej ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności.

Fundacja PRO chciała zaprosić go do działań na rzecz dzieci nienarodzonych. Początkowo na listy nie było odpowiedzi. Potem przyszła odpowiedź, że to sprawa polityczna, więc nie będzie w nich uczestniczył. I w końcu, kiedy udało się spotkać w jego biurze, za niego mówili doradcy (tutaj zapis z tego spotkania: http://www.stopaborcji.pl/index.php/420-czy-rzecznik-stanie-w-obronie-dzieci-z-zespolem-downa). Na pytanie, czy poprze ustawę zakazującą zabijania dzieci poczętych z zespołem Downa, ciągle nie udzielił odpowiedzi. Trudno takie zachowania zrozumieć w sytuacji, gdy na stronie internetowej rzecznika, czytamy: „(...) jeśli Rzecznik Praw Dziecka uzyska informację lub dostrzeże naruszenie praw i dobra dziecka podejmuje czynności, które są przewidziane w ustawie (...)”

Gdyby rzecznik nie dostrzegł losu niektórych dzieci poczętych zdiagnozowanych jako chore lub niepełnosprawne (jest to oczywiście możliwe, gdyż wiele osób w Polsce nie wie, że w tym przypadku aborcja jest dopuszczalna), Fundacja PRO przecież go o tym poinformowała. Co warto podkreślić, wraz z nią była również mama chłopca z zespołem Downa (jak również znany i szanowany prof. Chazan, czy prawnik dr O. Pankiewicz). Rzecznik dowiedział się więc, że prawa tych dzieci są łamane poprzez ich eksterminowanie w publicznych szpitalach. Fakt, że robi się to za zgodą matki lub rodziców, nie jest tutaj istotny. Istotny może być za to fakt, że matki nie są do końca świadome tego, co w języku lekarzy określa się mianem terminacji. Dla człowieka wrażliwego serca, nie ma znaczenia, że takie działania są obecnie w świetle prawa dopuszczalne. To jasne, że Michalak nie chce zabrać żadnego stanowiska w sprawie aborcji. Powinien jednak był przeczytać Ustawę o Rzeczniku zanim zasiadł na urzędzie. Tutaj nie da się kombinować i lawirować, a wysłanie listu w obronie okien życia to jednak trochę za mało.

To zresztą nie jedyny przypadek ignorowania ustawy. Ustawa mówi także, że Rzecznik podejmuje działania zmierzające do ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem, demoralizacją, zaniedbaniem oraz innym złym traktowaniem. Aborcja jest formą okrucieństwa, wiąże się z przemocą i- co oczywiste- złym traktowaniem. Michalak nie chce jednak o tym słyszeć.

Nie dyskutować, nie komentować

Rzecznik odmówił również komentarza po skandalicznej konferencji dotyczącej edukacji seksualnej, więc jasne jest, że demoralizacja dzieci też nie robi na nim żadnego wrażenia. Zapewne w jego odczuciu uczenie czterolatków o masturbacji i homoseksualizmie, a sześciolatków o antykoncepcji nie może być krytykowane, skoro takie pomysły firmuje władza i WHO. A może czuje się już na to przygotowany, bo w całym pomyśle szkolenia tysięcy stomatologów chodzi raczej o to, żeby móc wykrywać choroby weneryczne (np. kiłę) w jamie ustnej dzieci po wprowadzeniu przymusowej seksualizacji w szkołach?

Jak widzimy, nie komentować to jedna z regularnie stosowanych metod działania Rzecznika. Zaprezentował ją w przypadku edukacji seksualnej, aborcji oraz in vitro. Po wypowiedzi księdza prof. Franciszka Jakuba Longchamps de Bériera na temat tzw. bruzd dotykowych u dzieci z in vitro, w swoim liście zaproponował, aby o sprawie przestać dyskutować. W jego opinii wiarygodne badania ich nie potwierdzają, a zresztą to stygmatyzuje takie dzieci i ich rodziców. Wynika z tego, że najlepiej w ogóle nie mówić publicznie o problemach genetycznych i schorzeniach dzieci z in vitro, żeby przypadkiem kogoś nie urazić. A jak inaczej mielibyśmy im pomóc?

Rzecznik musi być pro-life

Dopiero kończąca się kadencja spowodowała, że Rzecznik zaczął interesować się sprawami, którymi od dawna powinien (np. zmiana prawa do adopcji czy dyskryminacja ojców w sądach rodzinnych), zapewne dla poprawy swojego wizerunku. Z wieloma wciąż nie potrafi się uporać i ciągle ich unika. Marek Michalak prawdopodobnie nadaje się bardzo dobrze na kierownika świetlicy, w której mógłby dzieciom wyświetlać ich ulubione bajki i śpiewać z nimi piosenki własnego autorstwa, organizować konkursy i dziecięce teatry. Stanowisko Rzecznika nie pasuje jednak do jego talentów. Praca Rzecznika go po prostu przerasta.

O zwolnionej przez niego posadzie już myślą SLD, Ruch Palikota i PiS. Warto jednak pamiętać, że wedle Ustawy Rzecznikiem musi być ktoś, kto „jest nieskazitelnego charakteru i wyróżnia się wysokim autorytetem ze względu na walory moralne i wrażliwość społeczną”. Oczywistym jest, że nie może to być osoba proaborcyjna, ze względu na ustawowy wymóg ochrony życia każdej istoty od poczęcia.

Natalia Dueholm