Obejmując przywództwo w Platformie Obywatelskiej Donald Tusk rozpoczął trasę po Polsce, gdzie spotyka się z sympatykami. Na spotkania przychodzą jednak również osoby, które niekoniecznie chcą wyrazić uznanie dla działalności byłego premiera. Tak było też wczoraj w Szczecinie. Teraz sam Tusk przekonuje, że został zaatakowany przez kobietę, która „rzuciła się z pięściami”.

Napięta sytuacja miała wczoraj miejsce w Szczecinie, kiedy wraz z Borysem Budką Donald Tusk składał kwiaty przed Pomnikiem Czynu Polaków z okazji 76. rocznicy ustanowienia polskiej administracji w tym mieście. Wówczas to zaatakowano kobietę, która przypomniała, że „jak ten pan (Donald Tusk - red.) wyjechał z Polski, to dopiero Polska zaczęła się rozwijać”. W obronie kobiety stanął dziennikarz Radia Szczecin Kamil Nieradka, który sam został zaatakowany. Szarpano go i próbowano wyrwać mu mikrofon.

Teraz do sprawy odniósł się Donald Tusk, który przekonuje, że to on został wczoraj zaatakowany.

- „Zostałem bezpośrednio zaatakowany przez obecną tam kobietę, rzuciła się w moją stronę z pięściami, inni ludzie próbowali ją powstrzymać, doszło do szarpaniny. Później kilku szczecinian podeszło i powiedziało mi, że wiedzieli, że tak się stanie, wiedzieli kto ją przywiózł i jakie miała zadanie do wykonania”

- stwierdził p.o. przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.

Tusk mówił dziś też o zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

- „To, co jest naprawdę problemem, bo wczoraj mieliśmy tego przykład, to w jaki sposób ta fala nienawiści organizowana przez PiS i niektórych, nazwijmy to dziennikarzy, ma bezpośrednie odbicie na zachowanie ludzi. Pamiętamy wszyscy tragedię w Gdańsku i śmierć prezydenta Pawła Adamowicza i pamiętamy też jak wielkie znaczenie w budowaniu tej atmosfery nienawiści w niektórych, niedużych, nielicznych, ale agresywnych grupach ludzi, jak wielkie znaczenie odegrała tzw. telewizja publiczna”

- przekonywał.

kak/300polityka.pl, DoRzeczy.pl