„W sprawie prof. Bogdana Chazana brońmy swojego stanowiska, ale nie odbierajmy innym prawa do wyrażania własnego zdania. Nad dramatem trzeba się pochylić, a nie wrzeszczeć” - argumentuje na łamach „Tygodnika Powszechnego” s. prof. Barbara Chyrowicz, etyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Zdaniem s. Chyrowicz, stanowisko, zgodnie z którym, prawo do urodzenia powinni mieć także ciężko chorzy i upośledzeni, nie jest fanatyczne, ale do bólu konsekwentne. „Wyklucza celowe zmierzanie do odebrania człowiekowi życia, bez względu na to, w jakim jest on stanie. To niczyja wina, że rodzą się ciężko upośledzeni ludzie” - argumentuje s. Chyrowicz. I przypomina, że przecież ból i cierpienie są nieodłącznymi elementami ludzkiej kondycji. Uśmierzanie tego bólu jest rzeczą słuszną, ale on i tak w końcu „dopadnie” człowieka. „Propozycja eliminowania cierpienia razem z cierpiącym wydaje się kusząca, ale to ślepa uliczka” - ocenia s. Chyrowicz.

S. Chyrowicz nie podoba się język dyskusji, jaka od kilku tygodni toczy się wokół prof. Chazana. Jej zdaniem, można oczywiście bronić swojego stanowiska i wskazywać swoje racje, ale w taki sposób, by nie odbierać tego samego prawa drugiej stronie.

„Może wtedy nie będą dyskutować „ślepi fanatycy” i „okrutni mordercy”, ale ludzie reprezentujący dwa różniące się systemy wartości” - postuluje s. Chyrowicz. Całość jej tekstu w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego”.

MaR/Tygodnik.onet.pl