Bartosz Smoczyński to 43-letni mieszkaniec Wrześni. Jest nieuleczalnie chory na amyloidozę. Przeszedł też ciężki wylew. Nie może samodzielnie jeść ani się poruszać i z trudem komunikuje się z innymi. Jak dotąd z pomocą rodziny wychowywał jednak syna Mikołaja. Tak już nie będzie, bo Sąd Rejonowy w Gnieźnie odebrał mu dziecko. Właśnie za niepełnosprawność.

Przeciwko decyzji protestował nie tylko sam Smoczyński, ale także jego rodzina. Nie rozumie jej także Mirosława Kątna, psycholog z Komitetu Ochrony Praw Dziecka. „Nie pozbawia się [władzy rodzicielskiej – red.] za karę, za to, że człowiek jest chory” – mówi.

Ojciec złożył apelację, ale odrzucił ją Sąd Okręgowy w Poznaniu. Bartosz Smoczyński prawomocnie stracił prawa do opieki nad synem.

Co ciekawe powołany w tej sprawie biegły neurolog przygotował ekspertyzę korzystną dla ojca. Stwierdził, że jest on świadomy i okazuje wzruszenie, gdy mówi się o jego synu.

Sąd stwierdził jednak w uzasadnieniu, że skoro pan Bartosz nie może jasno komunikować synowi swoich decyzji, to nie powinien go wychowywać. I dlatego dziecko zabrano.

pac/rzeczpospolita.pl