Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken wezwał wczoraj Polskę do stworzenia „jasnej, efektywnej i skutecznej procedury prawnej, by odpowiedzieć na roszczenia w sprawie konfiskaty mienia”. Komentując jego oświadczenie Tomasz Sakiewicz zauważa, że polityk pomylił adresy, bo zamiast do Warszawy, powinien z takim apelem zwrócić się do Berlina.

W odpowiedzi na podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego szef dyplomacji Stanów Zjednoczonych Antony Blinken wydał oświadczenie, w którym wyraził „głęboki żal” z powodu wejścia w życie przepisów, które w ocenie rządu USA są wymierzone w ofiary Holocaustu, uniemożliwiając ich rodzinom odzyskanie utraconego na terenie Polski mienia. Blinken wezwał polskie władze do stworzenia „jasnej, efektywnej i skutecznej procedury prawnej, by odpowiedzieć na roszczenia w sprawie konfiskaty mienia”.

- „Przy braku takiej procedury, to prawo skrzywdzi wszystkich obywateli Polski, których własność została niesprawiedliwie zabrana, w tym polskich Żydów, którzy byli ofiarami Holokaustu”

- stwierdził.

Oświadczenie Blinkena skomentował na antenie Polskiego Radia 24 red. nacz. „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, który zauważył, że Amerykanie mylą adresy.

- „To Niemcy wyzuli Żydów z ich majętności i powinni zapłacić za to odszkodowania. Najważniejsze nieruchomości żydowskie w Warszawie zostały zniszczone przez Niemców. Niemcy powinni oddać Żydom ich majątki. Berlin powinien sięgnąć po pieniądze i zacząć je wypłacać”

- podkreślił.

kak/Polskie Radio 24, niezależna.pl