- To było samopodpalenie. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala. Ma poparzone drogi oddechowe i około połowy powierzchni ciała - mówi rzecznik pogotowia. Stan poszkodowanego jest na tyle ciężki, że policja nie może go przesłuchać.  W pozostawionym liście napisał, że ujawnił aferę finansową, a dokumenty przesłał Julii Piterze. Premier Tusk na wieść o zdarzeniu postanowił powrócić do Warszawy i zapowiedział, że spotka się z niedoszłym samobójcą.


Rok temu 4 września pod krzyżem papieskim samospalenia usiłowała dokonać 72-letnia kobieta, która w ten sposób chciała zaprotestować przeciwko złemu leczeniu swojej córki. Desperatka przeżyła, mimo, że poparzeniu uległo 60 proc. jej ciała.

 

Wszyscy pamiętamy Ryszarda Siwca, który spalił się na stadioniee X-lecia w proteście przeciw inwazji wojsk Układu Warszawskiego w 1968 roku. ale był to jedyny taki protest w czasach PRL. W marcu 1980 roku samospalenia na rynku krakowskim dokonał były żołnierz AK, Wincenty Badylak. W pozostawionym liście swoim bliskim wyjaśniał, że swoim czynem protestuje przeciw ukrywaniu prawdy o zbrodni katyńskiej. Badylak zmarł jeszcze przed dowiezieniem do szpitala. Owo samospalenie wywarło wielkie wrażenie na mieszkańcach miasta, którzy przez kilka miesięcy przynosili kwiaty i znicze w miejsce jego śmierci. Reżimowa prasa pisała o jego rzekomej chorobie psychicznej, co oczywiście było kłamstwem. W 1990 r. umieszczono tablicę pamiątkową w miejscu zdarzenia. Odsłonił ją wnuk zmarłego, który został księdzem.

 

PSaw/Tok.fm