W dzisiejszym wydaniu „Die Welt” ukazał się artykuł na temat wsparcia, jakiego niemieccy posłowie udzielają lewicowym ekstremistom, w coraz brutalniejszy sposób dążącym do zniesienia demokratycznych rządów prawa. Dziennik alarmuje, że przestały obowiązywać dotychczasowe granice i niejednokrotnie posłowie tworzą jedno środowisko z radykalnymi bojówkarzami.
Niemiecka gazeta przekonuje, że „posłowie (Lewicy) działają jako przedłużone ramię chcących znieść demokratyczne rządy prawa działaczy i oferują im konkretne wsparcie polityczne”.
W rozmowie z „Die Welt” szef niemieckiego kontrwywiadu Thomas Haldenwang wskazuje, że lewicowi bojówkarze akceptują potencjalne obrażenia fizyczne swoich przeciwników, w tym również doprowadzenie do ich śmierci.
- „Obserwujemy, że niczym nieograniczona przemoc jest skierowana przeciwko władzy państwowej oraz przeciwnikom politycznym’
- mówi szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji.
Dodaje, że postawę nowych grup lewicowych obserwuje pod kątem możliwego przekształcenia w struktury terrorystyczne.
Do największych bastionów radykalnej lewicy wedle dziennika należy Lipsk, Berlin i Hamburg. We wszystkich tych miastach mają być grupy mieszkańców i polityków gotowych do wsparcia brutalnych demonstracji.
- „W Hamburgu lewicowi ekstremiści są tak nieskrępowani, że mimo policyjnej ochrony atakują polityków”
- mówi Christoph de Vries z CDU, przywołując atak na ministra spraw wewnętrznych Andy’ego Grote, do którego doszło w 2019 roku.
kak/PAP