Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy cele założone przez PiS w związku z wyborami samorządami zostały zrealizowane?  

Piotr Semka „Do Rzeczy”: PiS chciał zdobyć Sejmiki i udało się mu zrealizować ten cel. Zdolność rządzenia w sześciu, a być może w siedmiu województwach (w przypadku Dolnego Śląska trwają rozmowy), to duże osiągnięcie. Podobnie spory sukces PiS osiągnął w radach powiatu.  

Czy w praktyce jest wystarczające do satysfakcji?

Dla PiSu fakt, iż będzie w posiadaniu przynajmniej sześciu województw jest czymś zupełnie nowym. Teraz PiS będzie stał przed możliwością poszerzenia kadr i lepszego zagospodarowywania pieniędzy. Ponadto udało się im się zepchnąć PSL na margines. Strategia realizowana przed wyborami, podczas kampanii, w której PiS zdecydował się rzucić wyzwanie PSLowi jak widać również zakończyła się sukcesem.

Czy to „zepchnięcie” PSLu było konieczne?

Każda konserwatywna partia jest najsilniejsza na wsi, to właśnie tu PSL jest największym rywalem PiSu i chcąc nie chcąc, w tej grze o elektorat nie ma zmiłowania.

PiS zbyt późno wyłonił kandydatów na prezydentów dużych miast, w szczególności mam na myśli trójkę młodych kandydatów, która najbardziej przyciągnęła uwagę a mianowicie Małgorzata Wassermann, Patryk Jaki i Kacper Płażyński.

Za późno? 

Nie zostali oni wyznaczeni stosunkowo wcześnie, tak, by mogli zdobywać popularność nazwiska. Skala przewagi Platformy w dużych miastach nie jest chlubą dla PiSu. Natomiast opozycja uważała, że na skutek „taśm Morawieckiego”, czy filmu „Kler” PiS wyraźnie zejdzie poniżej 30% - to jednak im się nie udało, stąd w tym sensie można mówić o remisie.

W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Morawiecki zaznaczył, że PiS uzyskał najlepszy wynik w historii wyborów samorządowych. „Wygraliśmy te wybory w sposób przekonujący zarówno politycznie, jak i matematycznie” - stwierdził szef rządu Zjednoczonej Prawicy. Dodał, że w liczbach bezwzględnych wzrost oznacza, że PiS przybyło o 25 proc. nowych wyborców. Czy jest to wynik na miarę aspiracji PiSu?

Odnoszenie się do roku 2014 jest dla premiera dosyć wygodne, bo daje efektywną liczbę 2 mln. Jednak moim zdaniem głosy oddane na Sejmiki na rzecz PiS trzeba porównywać z liczbą głosów uzyskanych w 2015 roku w wyborach parlamentarnych - i tutaj nie jest już tak wspaniale, bo z 2 mln, robi się nam około 450 tysięcy.

Dlaczego zatem premier podkreśla akurat rok 2014?

Każdy lider się chwali i bardzo chętnie mówi o zwycięstwie, gdyż kiedyś będzie rozliczany z sukcesu bądź jego braku. Natomiast Morawiecki wykonał ogromną pracę, jest współautorem dobrego wyniku w Sejmikach. Jednak ten bądź co bądź dobry wynik nie odpowiada na pytanie, czy PiS zdobędzie samodzielną większość w 2019 roku.

Z kim realnie PiS może liczyć na zawarcie koalicji? Czy może zdarzyć się tak, że mimo iż prezesi Koalicji Obywatelskiej czy PSLu zapewniają o tym, że z PiSem w koalicję nie wejdą, to na poziomie samorządowym radni, dla dobra „małych ojczyzn” takie koalicje zawrą?

Bezpartyjni Samorządowcy mogą wejść z PiSem w koalicję, natomiast nie sądzę, aby PSL czy SLD tolerowało swoich lokalnych działaczy, którzy zdecydowaliby się na taki krok. PiS może kogoś wyciągnąć, skusić - nie bardzo wierzę w inną opcję, niemal za pewne uważam, że PSLowcy i SLDowcy jako członkowie PSLu i SLD nie będą w stanie bez konsekwencji zawrzeć koalicji z PiSem.

Czy będzie widać różnicę w rozwoju regionu, w którym będzie rządził PiS? Pytam w kontekście współpracy z rządem, jak istotna dla rozwoju danego województwa jest współpraca rząd- sejmik?

Jeśli chce mnie pan skłonić do sugestii, że takie województwa będą traktowane przez rząd jako województwa drugiej kategorii... Bardzo złą praktyką byłoby dawanie pieniędzy przez rząd wyłącznie tym województwom, w których ludzie zagłosowali zgodnie z wolą PiSu.

Dziękuję za rozmowę.