Senator Waldemar Bonkowski (PiS) w czasie obrad Senatu zwrócił się do senatorów z opozycji: ,,Po raz pierwszy wam podziękuję. Zawsze jestem oburzony, gdy siejecie obstrukcję, ale dziś się cieszę. Mówicie, że nie macie demokracji, że my wam usta zamykamy, a od 9 rano to wy głównie mówicie. Cieszę się z dzisiejszej obstrukcji, bo głosować nad tą uchwałą, wbrew temu co mówicie, bedziemy jutro - 22 lipca. Ta data Narodowi Polskiemu zawsze kojarzyła się z klęskami. 22 lipca Sejm Grodzieński pod lufami armat rosyjskich podpisał II Rozbiór Polski. 22 lipca wydano manisfest PKWN-u w Moskwie. (...) Byla to haniebna data, która się źle kojarzyła i cieszę się, że będziemy jutro głosować, bo wreszcie ta data się będzie dobrze Polakom kojarzyć, bo rozbroimy SN, ostatni bastion bolszewizmu w Polsce (..)''. Senator wspomniał też, kto jego zdaniem chodzi na demonstracje przeciw ustawie o Sądzie Najwyższym: ''stare upiory bolszewickie, ubeckie wdowy, oczadzeni i pożyteczni idioci". Mówił: ,,W najśmielszych snach bym się nie spodziewał, że przez półtora roku rządów PiS przejdziecie taką metamorfozę. Że będziecie krzyczeć "Solidarność", "Precz z komuną". Że kolaborujący z wami za komuny artyści śpiewają "Mury" Kaczmarskiego. To jest cos niesamowitego! - czy ja źle słyszę, czy wy macie jakieś pomieszanie z poplątaniem?'' Pan Senator Bonkowski powiedział też, że wicemarszałek Borusewicz był dla niego kiedyś autorytetem: ,,A teraz pan Borusewicz daje świadectwo moralności panu Borowskiemu. Ja się nie odnoszę, co pan Borowski tam robił. Ale jeśli pan Borowski vel Berman w 1968 roku był autentycznym bohaterem, to na pewno by nie zasiadał dzisiaj tutaj w Senacie''.(link do całego wystąpienia)

Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Powiedział Pan w czasie najważniejszych chyba ostatnio dla Polaków obrad Senatu ,, rozbroimy Sąd Najwyższy, ostatni bastion bolszewizmu w Polsce'' i mocno o  senatorze Borusewiczu i senatorze Marku Borowskim- dlaczego tak Pan powiedział?

Senator Waldemar Bonkowski (PiS) : Senator Rulewski stał się zagadką, Borusewicz stał się zagadką… zresztą ja wielokrotnie zadawałem im pytanie, kim oni tak naprawdę są: czy kiedyś byli autentyczni, czy dzisiaj są autentyczni? Czy przypadkiem nie są fałszywymi autorytetami? Bo jeśli rzeczywiście ktoś rzekomo walczył z tamtym układem, walczył z tamtą komuną, a dzisiaj jest ich orędownikiem, jest ich obrońcą? Pan Borusewicz świadectwo moralności panu Markowi Borowskiemu vel Bermanowi wydaje, pan Rulewski, w tym, co mu nawet kiedyś powiedziałem w Bydgoszczy - ,,zęby potłukli'' - więc ja się pytam:  czy on był wtedy autentyczny, czy on był już wtedy agentem i mu ,,państwowe zęby'' wstawili?

Więc tego typu pytania mu zadawałem i do dziś nie ma odpowiedzi. Chociaż gdy obserwuję teraz, bez mała dwa lata, pana Rulewskiego, pana Borusewicza, to ja mu współczuję. Odnoszę takie wrażenie, że on się pogubił, po prostu chyba pogubił się bardzo. Biorę to na karb jego siwej głowy i jego wieku, bo czasami wydaje się, że on jest autentyczny w tym, co robi, że on chyba nawet wierzy w to, co robi i że być może nie jest to cyniczna gra. Może rzeczywiście był kiedyś autentyczny, a dzisiaj po prostu chyba popadł w syndrom sztokholmski. I w podobnym kontekście zadałem pytanie, bo ileś lat temu śp. Anna Walentynowicz zadała jemu i Wałęsie po 10 pytań, które do tej pory krążą po sieci.

Śp. Anna Walentynowicz pytała m. in. o kontakty pana Borusewicza z majorem STASI, o to, dlaczego chciał jej zapłacić 5 tys., żeby by nie krytykowała Lecha Wałęsy, o powielacz z nadajnikiem, który przekazał i za pomocą którego namierzono redakcję ,,Robotnika Lęborskiego'' (Link do pytań zadanych przez wnuka Anny Walentynowicz

Do tej pory nie odpowiedział na nie ani pan Wałęsa, ani też pan Borusewicz. Udaje, że coś takiego nie istnieje i gdy zapytałem, bardzo się oburzył, czy ja mu coś sugeruję. Ja mówię - nie, tylko czekam kiedy pan wreszcie odpowie na te 10 pytań Anny Walentynowicz. Czy to, że dziś wspiera postkomunę, nie jest to właśnie, przypadkiem, powód, dla którego pan na te pytania nie odpowiada. Drogą dedukcji i logicznego myślenia pytam o odpowiedź na te pytania i czy jej brak wyjaśnia, dlaczego on dzisiaj wspiera postkomunę i daje świadectwo Markowi Borowskiemu. Jeśli ktoś nie odpowiada na proste pytania, to można odnieść wrażenie, że jest uwikłany.

Tak jak Wałęsa dał się kiedyś wciągnąć i przyznał się przecież, że był ,,Bolkiem'', ale komuniści zrobili taki manewr i ogłosili, że on nigdy nie był komunistą, nie był donosicielem, i on się dał w tę narrację wciągnąć. Potem, jak komuniści go wykorzystali i stał się już dla nich zbędny, to ogłosili wszem i wobec że tak, że jednak był ,,Bolkiem''. I on potem szedł w zaparte. Gdyby się wtedy przyznał ,,tak, podpisałem tę lojalkę, były święta, chciałem iść do domu. Podpisałem, ale na nikogo nie doniosłem, żadnej współpracy nie podjąłem; wydawało mi się, że oni myśleli, że mnie mają, a ja ich miałem w nosie - wypuścili mnie i niech ich Naród osądzi''. Polacy by mu wybaczyli, po prostu - wybaczyliby mu, że podpisał, ale nie podjął współpracy, bo miał rodzinę, chciał na święta wrócić do domu, chciał ich oszukać.. Ale on dał się komunistom podprowadzić i wspierał ,,lewą nogę'', brnął w to i brnie do dziś. I tak to się kończy. W tamtym momencie mógł powiedzieć ,,tak, ale nie doniosłem, choć podpisałem'' Naród by mu wybaczył, zostałby tym trybunem ludowym i miałby dziś święty spokój. Gdzieś wyczytałem, celnie napisane słowa, że to jest ,,mistrzostwo świata'' - od zera do bohatera i od bohatera do zera.

Może kiedyś na te pytania odpowiedzą, bo pewnie wielu ludzi też chce się dowiedzieć, czy słusznie uważają ich nadal za autorytety?

Na dziś tak to wygląda i wiele jest tych fałszywych autorytetów. Ja w tamtym czasie wierzyłem, byłem gotów za Wałęsę oddać życie. Okazało się, że to był fałszywy autorytet, że to był podwójny agent, można powiedzieć, bo niby był z Narodem, a współpracował.. Przygasła jego gwiazda. Myślę, że takich ludzi było wielu w tamtym czasie, a szczególnie w tej drugiej ,,Solidarności'' - ja uważam, że ta druga ,,Solidarność'' była najgorsza, bo przecież towarzysz Rakowski z Kiszczakiem założyli tę drugą ,,Solidarność'' i zaraz, na dzień dobry, kolokwialnie mówiąc, zainstalowali 2 tys. donosicieli do tej ,,Solidarności''.

Jak Pan skomentuje to, że Prezydent Andrzej Duda ma wątpliwości w sprawie podpisania ustaw, bo zauważył, że nie dochowano pewnej prawidłowości  legislacyjnej?

Gdyby nawet, to tych ustaw wprowadziliśmy mnóstwo - była taka potrzeba chwili, Polska nie ma czasu. Musimy po ośmiu latach tego demontażu Polski doprowadzić do zmian, teraz Polska jest w odbudowie. Zdarzają się błędy, ale wiele ustaw wprowadziliśmy a po tygodniu trzeba było robić jakieś poprawki, choćby z Ustawą o ziemi. Trzeba było szybko ją wprowadzić, żeby powstrzymać wyprzedaż polskiej ziemi na tzw. słupy, a termin mijał w maju. Wprowadziliśmy tę ustawę mając świadomość, że nie jest ona doskonała, ale swój cel osiągnęła, a teraz zgłaszamy poprawki i prawdopodobnie na jesieni będzie nowelizacja Ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, i niedoskonałości w zapisach zostaną usunięte. Ale główny cel został osiągnięty - została powstrzymana wyprzedaż ziemi na tzw. słupy.

Czyli takie sytuacje się zdarzają i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podpisane ustawy znowelizować?

Owszem, i tak samo będzie w przypadku tej ustawy, bo jeśli nie teraz, to kiedy? Za dwa lata, przed samymi wyborami mamy to robić? To musi nastąpić teraz. Mieli na to więcej niż 27 lat, a teraz nam się zarzuca, że za szybko, że za ostro, że to ma być rozłożone w dłuższym czasie. Prawie 28 lat nie zrobiono nic i teraz mielibyśmy kolejny rok albo dwa lata o tym dyskutować?

Trzeba było zrobić chirurgiczne cięcie, błędy są, ale się je poprawi. W trakcie wyjdą jakieś usterki i można je znowelizować, ale już nie będzie takiego totalnego bałaganu i oporu, jaki był teraz. Oni dalej będą to podtrzymywać, wywierać presję na prezydenta.

Dlaczego myśli Pan, że będą stawiać opór?

Im się, pani redaktor, zawalił świat. Używają wszelkich środków i są w stanie wywołać w kraju wojnę domową, żeby tylko wrócić do władzy.

Co by było, gdyby Pan Prezydent jednak ustaw nie podpisał, to jaki byłby skutek?

Byłoby bardzo źle. Nie wykluczam, że ma rację i że jest jakiś błąd, ale nie jest to aż tak duży błąd, i po wakacjach można to od razu poprawić. I co za różnica, czy będzie powoływał z pięciu czy z trzech kandydatów? Jeśli będzie powoływał z pięciu, to ma większy wybór, więc to chyba lepiej?

Wracając do Pana odważnych wypowiedzi, również odnośnie senatorów opozycji w czasie obrad Senatu - chyba takie sprawy należy poruszać i mówić o nich głośno, więc składam wyrazy uznania, że drąży Pan tę kwestię.

Nie będę fałszywie skromny i powiem, że zawsze mówię do ludzi prostym, czasem kolokwialnym, zrozumiałym językiem, nie mówię do ludzi językiem akademickim, bo uważam, że zwykły język bardziej dociera i trzeba mówić konkretnie, a nie bawić się w eufemizmy i poprawność polityczną. Jeśli ktoś jest złodziejem, to nie mówi się, że ,,wyprowadził pieniądze'', bo wyprowadzić to można psa, na spacer. Jak ktoś ukradł, to nie mówię ,,zdefraudował''. Trochę się obawiam, że wielu ludzi po prawej stronie uległo tej poprawności politycznej, a warto o ważnych sprawach mówić wprost.

Dziękuję za rozmowę