Większość bezwzględna wymagana do odwołania marszałka wynosiła 218.

Przeciw głosowali posłowie koalicji PO-PSL oraz koła Bezpieczeństwo i Gospodarka. Za wnioskiem opowiadali się posłowie PiS i klubu Sprawiedliwa Polska. Posłowie SLD i TR wstrzymali się od głosu.

Przeciwko odwołaniu Sikorskiego głosowało: 198 posłów PO (3 nie oddało głosu), 30 posłów PSL (2 nie głosowało) i 9 byłych posłów TR z koła Bezpieczeństwo i Gospodarka (2 nie oddało głosu). Przeciwnych odwołaniu Sikorskiego było również trzech posłów niezrzeszonych.

Za tym, aby Sikorskiego został pozbawiony funkcji marszałka Sejmu głosowało 126 posłów PiS (9 nie oddało głosu). Wniosek PiS poparło 13 posłów klubu Sprawiedliwej Polski (2 nie głosowało) oraz 7 posłów niezrzeszonych.

31 posłów SLD wstrzymało się od głosu (1 poseł Sojuszu nie głosował). Podobnie zachowało się 14 posłów TR (2 posłów nie głosowało) oraz 3 posłów niezrzeszonych (5 nie wzięło udziału w głosowaniu).

W opinii PiS-u zmiana na stanowisku marszałka Sejmu byłaby jak przejście z epoki nieodpowiedzialności i podziału do ery powagi, odpowiedzialności i współpracy. Poseł PiS Krzysztof Szczerski powiedział wczoraj, że powołanie Sikorskiego na marszałka Sejmu było nagrodą pocieszenia za pozbawienie go stanowiska szefa MSZ.

Bezpośrednim powodem wniosku PiS o odwołanie Sikorskiego był jego wywiad dla amerykańskiego portalu Politico, z którego wynikało, że w 2008 r. w Moskwie ówczesny premier (dziś prezydent) Rosji Władimir Putin miał proponować premierowi Donaldowi Tuskowi podział Ukrainy. Sikorski przyznał później, że w czasie wizyty polskiej delegacji rządowej w Rosji nie doszło do spotkania Tusk-Putin. Zasłaniał się tym, że zawiodła go pamięć.

ed/Gazeta.pl