W Tetrze Powszechnym w Warszawie odbyła się uroczystość, którą środowiska homolobby, LGBT i tym podobne zaczęły właśnie hucznie ogłaszać jako „legalny ślub dwóch kobiet”.

Na czym polega trik, którym się posłużono?

Otóż kilka lat temu mężczyzna, który obecnie występuje jako „Sonia” poddał się operacji „zmiany płci”, czyli mówiąc bardzo obrazowo pozbył się męskich narządów płciowych. W zamian za to przeszedł operację wszczepienia sztucznej pochwy oraz – jak można się domyślać - kilka operacji plastycznych oraz kuracji hormonalnych.

Efekt tego jest taki, że mężczyzna nie może już zapłodnić żadnej kobiety, ponieważ pozbawiono go takiej możliwości operacyjnie. Nie jest więc w pełni mężczyzną. Nie może też urodzić dzieci, ponieważ nie jest kobietą.

Innymi słowy, neomarkistowskie prawnie mózgów nieszczęśliwym ludziom zbiera żniwo. Szczere. Naprawdę szczere wyrazy współczucia.

Z prawnego puntu widzenia na pierwszy rzut oka wydaje się, że ślub może okazać się waży, ponieważ formalnie jest zawarty pomiędzy kobietą i mężczyzną. Chociaż w tej sprawie chyba rzeczywiście przydałoby się jakieś dodatkowe uszczegółowienie prawne, że formalnie takie związki nie powinny być uznawane, ponieważ nie spełniają podstawowej funkcji, jaką pełni małżeństwo – funkcji prokreacji.

Kiedy Konstytucja RP była pisana nikt nie miał wątpliwości, że właśnie chodzi o rodzinę składającą się z kobiety, mężczyzny oraz ich biologicznych dzieci, czy też innych dzieci urodzonych przez kobiety i adoptowanych do takiej rodziny składającej się z w pełni kobiety i w pełni mężczyzny. Ale widać w czasach nieuków oraz wielu zaburzeń psychicznych należałoby chyba bardziej jednoznacznie uwspółcześnić te zapisy prawa w naszych polskich warunkach.

Wydaj się więc, że skoro mężczyzna nie posiada funkcji prokreacyjnych, to małżeństwo po prostu nie jest ważne, ponieważ nie może zostać w pełni skonsumowane.

Pytanie więc, jaka jest przyszłość takiego związku i takiej „rodziny”?

Zamiast życzeń szczęścia na nowej drodze życia, może raczej wypada wyrazić wyrazy współczucia. Chyba też przydałaby się modlitwa o opamiętanie.

 

 

mp/fronda.pl