Wiele osób bezrefleksyjnie, w duchu mentalności kolonialnej i feudalnej, żyje w złudzeniu, że gdzieś tam w Strasburgu można liczyć na sprawiedliwość. Takie nierozsądne założenie wynika z kompleksu niższości wobec zachodu, utopijnej wiary, że zachód jest na wyższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego i sędziowie tam wydają bardziej sprawiedliwe wyroki niż u nas.

O tym, że nie zawsze wyroki w Strasburgu są zgodne ze społecznym odczuciem tego, czym jest elementarna sprawiedliwość, świadczyć może informacja podana przez Ordo Iuris o tym, że „Europejski Trybunał Praw Człowieka odrzucił skargę Islandczyka skazanego na grzywnę za krytykę wprowadzenia w szkołach zajęć propagujących ideologię LGBT. ETPC uznał, że mężczyzna posłużył się „mową nienawiści”, mimo że Europejska konwencja praw człowieka nie wymienia tego pojęcia jako powodu do ograniczenia wolności słowa. Terminem tym nie posługuje się też żaden akt prawa międzynarodowego. Islandczyk musiał zapłacić za wpis na portalu internetowym równowartość prawie 3 tys. zł.

W 2015 r. rada miejska islandzkiego miasta Hafnarfjörður podjęła uchwałę o wprowadzeniu zajęć promujących ideologię LGBT w szkołach podstawowych i średnich. Jeden z internautów, w komentarzu pod artykułem na portalu internetowym lokalnego radia, krytycznie odniósł się do tego pomysłu, zarzucając władzom miasta „indoktrynację dzieci” i nazywając homoseksualizm „dewiacją seksualną”.

Wkrótce potem islandzkie stowarzyszenie działaczy LGBT złożyło na mężczyznę donos do prokuratury, oskarżając go o popełnienie przestępstwa zniesławienia mniejszości seksualnej. Sąd pierwszej instancji uniewinnił internautę, uznając, że jego wypowiedź mieściła się w granicach wolności słowa. Islandzki Sąd Najwyższy uchylił jednak ten wyrok, skazując mężczyznę na karę grzywny w wysokości 100 tys. koron (równowartość ok. 2800 zł). W ocenie sądu komentarz internauty był „nader krzywdzący i motywowany uprzedzeniami”, zwłaszcza że mógł on w inny sposób wyrazić swój sprzeciw wobec decyzji rady miejskiej.

W 2018 r. Islandczyk wniósł skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, powołując się na naruszenie jego wolności słowa. W czerwcu 2020 r. Trybunał uznał skargę za oczywiście niedopuszczalną, stwierdzając, że komentarz mężczyzny stanowił „mowę nienawiści””.

Zdaniem Karoliny Pawłowskiej z Centrum Prawa Międzynarodowego Instytutu Ordo Iuris „to już kolejne orzeczenie, w którym Europejski Trybunał Praw Człowieka posługuje się mglistym pojęciem «mowy nienawiści» wobec wypowiedzi krytycznie odnoszących się do promocji homoseksualizmu w przestrzeni publicznej. Świadczy to o niepokojącej tendencji tworzenia wyłomów w wolności słowa zagwarantowanej w art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności za pomocą wątpliwych i nieprecyzyjnych zabiegów interpretacyjnych. Wolność słowa może zostać ograniczona w ściśle określonych przypadkach wymienionych w art. 10 ust. 2 Konwencji, w którym nie ma żadnej wzmianki o «mowie nienawiści» – notabene żaden akt prawa międzynarodowego takiego pojęcia nie używa. Tymczasem Trybunał nie tylko dopuścił, ale uznał wręcz za «oczywiste» ograniczenie wolności krytykowania promocji homoseksualizmu w przestrzeni publicznej, w tym wypadku – w szkołach, stwierdzając, że było ono usprawiedliwione «ochroną prawa do prywatności» osób homoseksualnych. Trudno zrozumieć takie uzasadnienie, skoro komentarz nie dotyczył prywatnego życia homoseksualistów, ale wprowadzenia zajęć promujących postulaty ruchu LGBT do publicznych szkół podstawowych i ponadpodstawowych”,

Szokująco niesprawiedliwy wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu pokazuje, że elity europejskie nie cenią już wolności słowa, odbierają obywatelom prawo do krytyki władz, zabraniają posiadania konserwatywnych poglądów. To przejaw antydemokratycznej i anty wolnościowej mentalności.

Gwarancją demokracji jest wolność słowa. Sądy powinny ją bezwzględnie bronić, by obywatele śmiało i bez konsekwencji mogli krytykować władze. Niestety dziś rzeczywistość Unii Europejskiej dryfuje w stronę realiów państw komunistycznych, w których obywatele nie mogli mieć innych poglądów niż władze, nie mogli krytykować władz i musieli z entuzjazmem podchodzić do ustroju, a jak nie byli posłuszni to byli represjonowani.

Jan Bodakowski