Dopiero dziś otrzymujemy uzasadnienie wyroku jaki Sąd Okręgowy w Warszawie reprezentowany przez sędziego Agnieszkę Bedyńską-Adamczyk wydał już 7 października na Tomasza Terlikowskiego. Wyrok nie jest prawomocny i prawdopodobnie obie strony, zarówno Tomasz Terlikowski jak i Alicja Tysiąc odwołają się od wyroku. Terlikowski, gdyby odwołał się sam miałby pewność, że nie otrzyma już wyższego wyroku. Może się to zdarzyć jeśli odwoła się także druga strona.

Tomasz Terlikowski został skazany na opublikowanie przeprosin na portalu Salon24.pl w formie szczegółowo określonej treścią wyroku. Ich formuła także została dokładnie określona; "Ja Tomasz Terlikowski, przepraszam Panią Alicje Tysiąc za naruszenie Jej dóbr osobistych w postaci godności, dobrego imienia, którego dopuściłem się we wpisach na stronach internetowych, zatytułowanych "Dzień hańby" oraz "Alicja Tysiąc wciąż na froncie". W szczególności przepraszam Panią Alicje Tysiąc za porównanie postępowania Pani Alicji Tysiąc do postępowania hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna i innych nazistów. Tomasz Terlikowski". Dodatkowo zasądzono na rzecz Alicji Tysiąc kwotę 10.000 złotych zadośćuczynienia, plus poniesienie przez Tomasza Terlikowskiego kosztów procesu. 

Prawo do prywatności

Uzasadnienie odnosi się do dwóch zarzutów jakie Alicja Tysiąc sformułowała wobec Tomasza Terlikowskiego. Pierwszy dotyczył naruszenia prawa do prywatności. Ten zarzut został odrzucony jednoznacznie. Warto przytoczyć akapit uzasadnienia temu poświęcony: „Powódka zainicjowała postępowanie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, nie skorzystała w tym zakresie z możliwości i prawa do anonimizacji swoich danych personalnych co jest okolicznością bezsporną. Nie unikała w żadnym razie rozgłosu związanego z tą sprawą, często występowała publicznie, udzielała wywiadów czego dowodem są chociażby nagrania dopuszczone jako dowód w niniejszej sprawie. Niewątpliwie sprawa dotycząca aborcji jest sprawą bardzo osobistą dotykającą najsubtelniejszej sfery prywatności. Jednak sama powódka nadała tej sprawie nieco inny charakter, wielokrotnie wypowiadała się publicznie na temat swojej historii, z jej inicjatywy wytoczony został kolejny proces przeciwko ks. Garncarczykowi i Archidiecezji Katowickiej, w czasie którego również była aktywna medialnie, nie starała się nigdy zachowywać anonimowości, de facto sama nie broniła tego prawa […] Kwestią bezsporną również pozostaje to, że jej historia była podstawą szerokiej ożywionej dyskusji społecznej, w której zabrał głos pozwany [Tomasz Terlikowski] właśnie poprzez publikacje, których dotyczy przedmiotowe powództwo. Uznanie zatem na kanwie takich okoliczności faktycznych, że naruszone zostało prawo do prywatności powódki byłoby sprzeczne z zasadami ochrony praw osobistych”.

Nic dodać, nic ująć – tym punkcie uzasadnienie sądu jest bardzo mocne. Znacznie trudniejsza wydaje się sprawa z drugą jego częścią gdzie znajdujemy potwierdzenie naruszenia dóbr osobistych w postaci dobrego imienia i godności. W uzasadnieniu sąd przytoczył dwa możliwe przypadki takiej sytuacji. Pierwsza to rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, a druga to formułowanie ocen, które nie mieszczą się w granicach dopuszczalnej krytyki, czyli takiej która znajduje podstawy w obiektywnych faktach. Naruszenie dobrego imienia polega na pomówieniu o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć tę osobę w opinii publicznej.

Dobre imię i godność

Sąd rozważał sprawę z perspektywy stopnia natężenia elementów oceniających w wypowiedziach Tomasz Terlikowskiego zawartych we fragmentach książki „Agata. Anatomia manipulacji” i artykule, który pojawił się na portalu salon24.pl. Czytamy dalej w uzasadnieniu: „Ujemne oceny krytyczne podlegają ocenie sądu i kontroli sądowej ze względu na motyw działania osoby rozpowszechniającej zarzut krytyczny, a także pod kątem ewentualnego przekroczenia granic, poza którymi krytyka ta z uwagi na formę narusza powszechnie uznawane normy moralne i kulturowe.” Na takiej podstawie można określić, że „z uwagi na obraźliwą formę godząca w cześć, godność i dobre imię lub autorytet krytykowanego następuje przekroczenie granic potrzebnych do osiągnięcia celu krytyki.”

Sprzeczność

Powyższe zdania o uznawaniu powszechnych norm moralnych i kulturowych mających być odniesieniem dla oceny publikacji Tomasz Terlikowskiego są interesujące w kontekście dwóch fragmentów uzasadnienia tej części wyroku:

„Dokonując oceny, czy istotnie nastąpiło naruszenie wskazanego dobra osobistego, Sąd nie kieruje się subiektywnym przeświadczeniem powódki, że do takiego naruszenia doszło, ani też środowiska, w którym powódka się obraca, sąd stosuje natomiast kryteria obiektywne, uwzględniające odczucia ogółu i powszechnie przyjęte normy postępowania […] Przy dokonywaniu oceny istotna jest reakcja opinii publicznej, czyli przeciętnego odbiorcy”.

Potem jednak zasada ta nie jest stosowana konsekwentnie: „„Niewątpliwie według zasad religii katolickiej i doktryny Kościoła Katolickiego zabieg przerwania ciąży jest równoznaczny z zabiciem człowieka. I z tych względów nie można odmówić katolikom prawa do nazywania aborcji zabójstwem. Natomiast dla kogoś, kto takich wartości nie wyznaje i nie kieruje się takimi zasadami, stwierdzenie, że poprzez aborcję (dopuszczoną w pewnych warunkach przepisami prawa) dokonuje się zabójstwa, jest niezgodne z prawdą i krzywdzące. (…) Obowiązujące w naszym kraju prawodawstwo dopuszcza w określonych przypadkach możliwość przerwania ciąży, a każda kobieta, z której sumieniem nie stoi to w sprzeczności, może z tego prawa skorzystać. Kierowanie wobec takich osób zarzutu dokonania lub usiłowania dokonania zabójstwa może naruszać ich dobra osobiste.”

Jak się okazuje w swoim uzasadnieniu sąd kieruje się właśnie opinią środowiska. Można zapytać dlaczego, skoro prawo mówi o przypadkach dopuszczalności prawej aborcji. Dlatego że powszechną normą kulturową i prawa w Polsce jest karalność aborcji, a jedynie w niektórych przypadkach możemy mówić o odstąpieniu od tej karalności a nie zmianie oceny czynu. W Polsce aborcja jest zabiciem człowieka. Do takiej normy jak się zdaje powinien odnieść się są. W każdym innym przypadku, gdy dochodzi do zabójstwa, zabójcę określamy jako zabójcę właśnie i nie ma mowy o naruszeniu dóbr osobistych.

Sąd uważa jednak inaczej: „Czym innym jest bowiem ogólne wyrażanie w publicznej dyskusji na temat dopuszczalności aborcji, a czymś zdecydowanie innym kierowanie wobec konkretnej osoby zarzutu zabójstwa, kiedy nie ma ku temu żadnych podstaw ustawowych, kiedy osoba ta próbuje skorzystać z możliwości, jakie daje je obowiązujące prawo.”

A przecież odstąpienie od karalności nie znosi choćby treści art. 157a kodeksu karnego mówiącego o karze grzywny lub więzienia za uszkodzenia prenatalne. W kwestii interpretacji tych zapisów można sie powołać na wypowiedzi prof. Andrzeja Zolla jednoznaczne w tej kwestii.

A Europejski Trybunał Praw Człowieka?

Także odwołanie się do wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w uzasadnieniu wydaje się wątpliwe. Europejska Karta Prawa Człowieka mówi o ochronie życia, natomiast w kwestii aborcji pozostawiono margines na orzeczenia osobne w poszczególnych krajach. Trafnie jak się zdaje zauważył Jarosław Dudała z Gościa Niedzielnego pisząc: „Skoro w EKPC jest zapisane prawo człowieka do życia, to powinien zakazać aborcji. Jeśli generalnie nie wolno byłoby zabijać dzieci nienarodzonych, to kwestie związanych z aborcją procedur odwoławczych byłyby bezprzedmiotowe.” Zatem nie ma „żadnych racji prawnych, stojących za generalnym stanowiskiem ETPC wobec aborcji. 

Tomasz Rowiński