Historyk Sławomir Cenckiewicz udzielił wywiadu tygodnikowi "Gazeta Polska" w którym mówi, m.in. że grożono mu śmiercią. 

Cenckiewicz w rozmowie z "GP" zdradza kulisy prac, które doprowadziły do likwidacji WSI i opowiada o tym, że był świadkiem i uczestnikiem pewnej rozgrywki, która miała miejsce w sierpniu 2006 roku: "Staraliśmy się odkodować operację "Kandahar" (…), która jakoby miała służyć ochronie polskich żołnierzy w Afganistanie. Stało się to momentem zwrotnym w całym procesie likwidacji WSI". Chodziło o "wyprowadzenie potężnych kwot z pieniędzy publicznych przeznaczonych na ochronę naszych wojsk".

Rozmówca Joanny Lichockiej stwierdził, że pewnego dnia zobaczył oficerów WSI "ze łzami w oczach" zagradzających Antoniemu Macierewiczowi i jemu dostęp do szafy z dokumentami Aleksandra Makowskiego (byłego współpracownika Wojskowych Służb Informacyjnych - red.) i "nerwowo wydzwaniających do ministra Sikorskiego z prośbą o interwencję". - Wtedy "zrozumiałem, że WSI nam tego nie przepuści"  – dodaje.

Cenckiewicz mówi również, że pomysł powołania komisji śledczej ws. Antoniego Macierewicza nie jest nowy: "Środowisko WSI domagało się tego już jesienią 2007 roku. Kierowało nawet petycje do rządu i prezydenta, klubów parlamentarnych i parlamentarzystów". Dodaje również, że na ludzi, którzy dokonywali weryfikacji i likwidacji WSI, wywierano straszne naciski: "Najpierw były próby kupienia. Proponowali bliższą integrację, skoki spadochronowe, a nawet kontakty z dziewczętami lekkich obyczajów za granicą".

Na koniec Cenckiewicz mówi, że grożono mu śmiercią: "Pojawiły się groźby, z grożeniem śmiercią włącznie, a minister Macierewicz i ja zaczęliśmy otrzymywać koperty z oficjalną korespondencją, w których nasze nazwiska wpisane były w coś, co przypominało nekrolog lub klepsydrę".

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".

mod/Gazeta Polska