W poniedziałek w rozmowie z „Super Expressem” prof. Krystyna Pawłowicz nazwała unijną flagę „szmatą”, podkreślając, że nie ma żadnej podstawy prawnej, aby wisiała ona jako równorzędna z flagą Polski. To samo pani poseł powtórzyła w rozmowie z Fronda.pl, argumentując brak podstaw prawnych dla wieszania flagi UE na stałe w urzędach i instytucjach.

Sojusz Lewicy Demokratycznej jest oburzony taką wypowiedzią i domaga się ukarania prof. Pawłowicz przez komisję etyki poselskiej. „Chciałbym się dowiedzieć, czy Jarosław Kaczyński będąc w Kijowie i przemawiając pod flagą europejską, przemawiał pod flagą, czy pod szmatą” – stwierdził Dariusz Joński, rzecznik SLD. Jego zdaniem, wypowiedź prof. Pawłowicz pokazała prawdziwą, antyunijną twarz PiS. Joński tłumaczy, że SLD złożyło wniosek do komisji, bo parlamentarzysta nie powinien się tak wypowiadać.

Sama pani prof. Pawłowicz tak tłumaczyła w rozmowie z Fronda.pl, dlaczego użyła mało parlamentarnego sformułowania: „Owszem, użyłam ostrego sformułowania, ale jest to rodzaj mocnego (inaczej nikt nie zwróciłby na to uwagi) protestu na moje bezsilne apelowanie do najwyższych organów państwa, by przestrzegali prawa i okazywali szacunek dla polskiej flagi. Inaczej nikt nie zainteresowałby się tym problemem! Powiem nawet więcej, użyłam słowa „szmata” celowo, bo na moje kolejne interpelacje adresaci odpowiadali ogólnikowo i wymijająco. Moje argumenty prawne nie przedostały się do szerszej opinii. Flaga unijna od pewnego czasu wisi na stałe w Sejmie i innych instytucjach bezprawnie”.

Pawłowicz nie przejmuje się wnioskiem SLD. Zastanawia się jednak, gdzie byli ci posłowie, kiedy polską flagę wkładano w psie odchody. I zapowiada, że nie ma zamiaru stawiać się na wezwanie komisji, bo "szmata" to nie przekleństwo.

MBW/Telewizja Republika/Fronda.pl