„Stan wojenny to była nienajlepsza decyzja. Ale wtedy „S” nie była „hufcem aniołów”. To był taki dzisiejszy PiS” - napisał Kalita. I trudno nie dostrzec, że oznacza to, że niezależnie od wieku każdy postkomunista wyznaje zasadę, że stan wojenny był ostatecznie słuszny, że postępowa i nowoczesna partia, która próbowała zniszczyć tępy antysemicki naród miała pełne prawo spacyfikować „dzisiejszy PiS” z Matką Boską w klapie i mszami zamiast lewackich masówek. SLD zaś tylko niesie dalej te szczytne hasła i próbuje realizować je we współczesności.

 

Ale drugi wniosek jest nie mniej oczywisty, a zwrócił na niego uwagę Piotr Skwieciński, otóż jeśli PiS jest Solidarnością, to z tego wynika ni mniej nie więcej, tylko tyle, że młodzi wykształceni z wielkich miast to ZOMO i ORMO. Jarosław Kaczyński mówiąc o tym, że oni (czyli właśnie PO i SLD) stoją tam, gdzie kiedyś stało ZOMO miał zatem rację. I jedno tylko cieszy, że wreszcie przyznał to polityk SLD. O ile bowiem, co do PO można się było kiedyś zastanawiać, po której jest stronie, to lewica zawsze, jak niepodległości broniła sowieckiego zniewolenia i rozmaitych komunistycznych oprawców.

 

TPT