Za rządów Prawa i Sprawiedliwości nie ma mowy o sprzedawaniu państwowych spółek w obce ręce. Wręcz przeciwnie, firmy - jak choćby bank PKO - są repolonizowane. Co innego niestety z przedsięwzięciami prywatnymi. Tu nikt niczego nie może zabronić, zwłaszcza, gdy nie chodzi o branże strategiczne. I wielkie polskie firmy są ostatnio po prostu wyprzedawane...

We wtorek media ogłosiły, że obecna w całym niemal kraju sieć sklepów Piotr i Paweł trafi w obce ręce. Jej polscy właściciele już w tym tygodniu ogłoszą, kto przejmie ich firmę. W grę wchodzi przede wszystkim... właściel Biedronki, portugalskie Jeronimo Martins. To ta firma miała zaproponować najwyższą cenę; o Piotra i Pawła ubiega się jednak także francuska sieć Auchan.

Założyciele Piotra i Pawła, rodzina Wosiów, chciała początkowo sprzedać 51 procent udziałów w firmie. Teraz jednak mowa o sprzedaży 100 procent udziałów. Jak podają eksperci, firma - a chodzi o 148 sklepów, w tym działających na zasadzie franczyzy - ma spore trudności ekonomiczne i zostanie sprzedana, by uchronić ją przed bankructwem.

Na tym jednak nie koniec. Dzień wcześniej, w poniedziałek, ogłoszono sprzedaż... Solarisa. Firma fetowana jeszcze niedawno jako flagowy przykład polskiego sukcesu, eksportujący autobusy na cały w zasadzie świat, za około miliard złotych ma trafić w obce ręce. Małżeństwo właścicieli, Krzysztof i Solange Olszewscy, poszukują już chętnych do jej zakupu. Decyzji jeszcze nie ma, ale Solarisem interesuje się pięciu inwestorów. Mówi się, że firmę mogliby kupić także Chińczycy. W przypadku Solarisa jest jeszcze pewna nadzieja na chociaż częściowe zachowanie go w polskich rękach.

Państwowy Polski Fundusz Rozwoju, który działa w ramach Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, chciałby kupić około 25 procent udziałów w Solarisie. Fundusz ów przejmuje też obecne spółkę Pesa Bydgoszcz, producenta taboru kolejowego. Zarząd Pesy uzasadniał sprzedaż Funduszowi chęcią pozostawienia firmy w polskich rękach. Oby było tak samo w przypadku Solarisa. Problem w tym, że o ile Pesa Bydgoszcz była po prostu w złej sytuacji finansowej, Solaris radzi sobie znakomicie i szybko rozwija biznes poza Polską. W ubiegłym roku zanotował przychody na poziomie 1,85 mld złotych, sprzedając prawie 1400 sztuk pojazdów. Gdyby Solaris trafił więc do zagranicznych inwestorów, byłaby to dla Polski kolejna już niepowetowana strata.

I wreszcie mniejsza sprawa, a mianowicie... browary Ciechan. Kilka tygodniu temu ich szef Marek Jakubiak przyznał, że planuje. Browary Regionalne Jakubiak, w których skład oprócz Ciechana wchodzą też inne mniejsze browary, na przykład Lwówek, zostaną sprzedane - komu, jeszcze nie wiadomo, ale interesują się nimi znowu firmy zagraniczne, przede wszystkim Chińczycy.

Można rzec, cóż, prywatna firma, prywatna decyzja. To oczywiście prawda. Pytanie tylko, co będzie dalej z naszym krajem, jeżeli nawet bardzo duże firmy - i to także te, które odnoszą wielki sukces, jak Solaris - są wyprzedawane zagranicy, czy to europejskiej, czy wręcz azjatyckiej? Polska po niemal 30 latach od transformacji wciąż nie przezwyciężyła podstawowych trudności gospodarczych wynikających także z braku rodzimego kapitału. Taki transakcje jak wyżej opisane tylko pogarszają sytuację. Wydaje się, że przestrzeń dla państwowych inwestycji - zwłaszcza w przypadku Solarisa - jest naprawdę duża i z pożytkiem dla całego kraju byłoby, gdyby zaangażowanie rządu było większe, niż jedynie 25 procent udziałów. 

mod