Polacy spodziewają się nadejścia IV fali koronawirusa, ale mimo to w zdecydowanej większości nie godzą się na ogólnokrajowy lockdown - wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie Rzeczpospolitej.

- Przyzwyczailiśmy się do tego, że pandemia jest i staramy się jakoś w tej rzeczywistości funkcjonować - skomentował wynik sondażu szef IBRiS Marcin Duma.

Przede wszystkim wśród Polaków zdaje się dominować przekonanie, że pandemia nie skończy się szybko. Aż 27,2 proc. badanych twierdzi, że pandemia nie skończy się nigdy. 14,7 proc. twierdzi, że potrwa ona jeszcze dwa lata, a 15,6 proc., że rok.

Z kolei 6,1 proc. badanych uważa, że pandemia już się skończyła, 8,8 proc., że wygaśnie do końca roku, a 6,5 proc., że skończy się po wakacjach. Ponadto 64 proc. badanych jest przekonana o nadejściu IV fali jesienią, zaś 29,6 proc. - zdecydowanie przekonana.

Tym z kolei co zdecydowanie przeważa u respondentów to niechęć do lockdownu. Co czwarty ankietowany uważa, że nie powinny być wprowadzane żadne obostrzenia, a ponad jedna trzecia byłaby gotowa zaakceptować wyłącznie lokalne obostrzenia.

Ogólnokrajowy lockdown popiera tylko 11,5 proc. badanych. 16,4 proc. uważa, że powinien on obowiązywać osoby niezaszczepione.

- Lockdown to największa trauma pandemii. Bardziej dotkliwa niż nadmierna umieralność czy przepełnione szpitale. Ludzie są gotowi na kolejne ofiary, byleby nie zamykano ich już w domach - stwierdził Marcin Duma.

jkg/rp