W opublikowanym na łamach portalu Interia felietonie „Szczepienia, czyli Bunt Nas” Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że od kretyńskiej kampanii samorządowej o wiele ciekawszym tematem jest „bunt przeciwko obowiązkowi szczepień (...). Media PO próbowały społeczny projekt ustawy antyszczepionkowej przypisać partii Kaczyńskiego, tak jak wcześniej udało im się to zrobić z również społecznym projektem zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Chyba się nie udało, bo media PiS skutecznie prześcigały się z nimi w miotaniu gromów na ciemnotę, zacofanie i głupotę tych, co to dzieci nie chcą szczepić”.

 

Zdaniem Rafała Ziemkiewicza spór o szczepionki ma tylko „charakter symboliczny” bo choć w „Polsce teoretycznie wciąż obowiązuje przymus szczepień” to „realizuje go tylko 85 proc. rodziców”. Dzieje się tak bo „nie ma żadnych sankcji za niewywiązanie się z niego”. „W Wielkiej Brytanii, gdzie przymusu szczepień nie ma (...) szczepi swoje dzieci 90 proc. obywateli”.

Według Rafała Ziemkiewicza bunt przeciw szczepionkom jest wynikiem braku „zaufania przeciętnego człowieka do establishmentu, w tym wypadku medycznego”. Przeciw szczepieniom nie buntuje się ciemny lud z prowincji. Przymus szczepień jest „odrzucany przez młodych, wykształconych i dobrze sytuowanych mieszkańców miast, którzy swoją niewiarę w pouczenia "autorytetów" potrafią bardzo logicznie i przekonująco uzasadnić i korzystając z nowoczesnych mediów tworzą prężne społeczności, w których przekaz mediów elektronicznych rozbijany jest skutecznie w puch i pył”.

Komentując spór wokół szczepionek Rafał Ziemkiewicz stwierdził, że „nie wszystkie szczepionki, które się dziś dzieciom podaje, służą uniknięciu zagrożenia epidemicznego, i nie wszystkie są bezpieczne. Z całą pewnością lobbing koncernów medycznych idzie za daleko, a medycy, którzy agitując za szczepionkami są jednocześnie na garnuszku tychże koncernów, a takich jest większość, z całą pewnością nie mają moralnego prawa przedstawiać się jako bezstronni eksperci. A ponieważ to robią - nie ma się co dziwić, że ich pouczenia są tym bardziej odrzucane, im więcej w nich pogardy i wynoszenia się ponad "ciemnotę i zacofanie".”

W opinii Rafała Ziemkiewicza spór wokół szczepionek to przykład buntu mas w post-demokratycznym świecie zachodu, w którym „establishment przywykły do panowania, czujący się demokratyczno-liberalno-rodową arystokracją naszych czasów (proszę mi nie zwracać uwagi, że to sprzeczność i nonsens - oni się tak czują) jest odrzucany, kontestowany i traci grunt pod nogami. Od kilku pokoleń ci ludzie przywykli, że demokracja polega na tym, że oni, władcy naszych umysłów, mówią nam, co mamy myśleć i robić - a my myślimy i robimy to, co oni nam mówią, i tak oto rządy większości są w istocie rządami panujących nad większością nielicznych Oświeconych”. Dla Rafała Ziemkiewicza taki bunt mas to zjawisko oznaczające koniec epoki.

Odmienne zdanie na temat sprzeciwu wobec szczepionek przedstawił (już kilka lat temu) Tomasz Rożek w artykule „Szczepienia strachu” opublikowanym na łamach strony internetowej tygodnika „Gość Niedzielny”. Zdaniem popularyzatora wiedzy naukowej w wyniku propagandy anty-szczepionkowej „w Polsce rośnie zachorowalność na wiele chorób”, w tym na odrę, ospę, gruźlicę i różyczkę. Według cytowanych przez Tomasza Rożka epidemiologów „wracają choroby, które jeszcze niedawno uważano za opanowane”. Powodem tego jest wzrost liczby dzieci nieszczepionych.

Zdaniem Tomasza Rożka powikłania poszczepienne „czasami występują, ale ich liczba jest niewielka. Przeciwnicy szczepień wyolbrzymiają odsetek powikłań, a milczą na temat tego, że szczepienia powodują drastyczny spadek zachorowań na nieraz śmiertelne choroby. Przecież skutki chorób, przed którymi zastrzyki zabezpieczają, są nieporównanie groźniejsze. Dyskomfort związany z wkłuwaniem się czy powikłania poszczepienne są oczywiste. Każde lekarstwo ma skutki uboczne, a szczepienia w pewnym sensie są lekarstwem. Warto mieć świadomość efektów ubocznych, warto je minimalizować, ale gdy występuje tak ogromna dysproporcja pomiędzy efektami ubocznymi a efektami pozytywnymi, używanie tych pierwszych jako argumentu kontra i pomijanie tych drugich jest nie tylko nieporozumieniem, ale przede wszystkim nieuczciwością”.

W opinii Tomasz Rożka „nic wspólnego z faktami” mają te argumentu przeciwników szczepień które „dotyczące autyzmu czy innych chorób neurologicznych, które mają być wywoływane szczepionkami” - brytyjski chirurg Andrew Wakefield, który głosił, że „wirusy odry, które wprowadzono do organizmu w czasie szczepienia wywołują przewlekłe zapalenie jelita grubego, czego skutkiem jest autyzm” sfałszował swoje badania, i pomimo tego robi za autorytet w środowisku „antyszczepionkowców”.

Według Tomasza Rożka bzdurą jest wywoływanie autyzmy przez substancje konserwującą szczepionki produkowaną na bazie rtęci, „czyli tiomersal (w USA pod nazwą thimerosal). To fakt, że rtęć może zaburzać pracę układu nerwowego, ale w szczepionkach nie było czystej rtęci, tylko jej pochodna, na dodatek w bardzo małych ilościach, które są bardzo szybko usuwane z organizmu dziecka. Fatalnego wpływu tiomersalu nie potwierdziły ani badania kliniczne, ani statystyka. W krajach, w których szczepionki konserwowane tym związkiem zostały wiele lat temu wycofane, nie obserwuje się mniejszej liczby przypadków autyzmu”.

W jednym ze swoich najnowszych artykułów „Odwrót od nauki” opublikowanych na łamach stron tygodnika „Gość Niedzielny” Tomasz Rożek stwierdził, że „szczepionki ratują życie. Widziałem to w wielu miejscach na świecie. Widzę to w długookresowych statystykach”.

Według Tomasza Rożka zasady jest przymus szczepień bo „szczepienia nie dają 100 proc. ochrony przed bakteriami i wirusami. Szczepienia znacząco zmniejszają prawdopodobieństwo zachorowania. Ponadto w społeczeństwie są osoby, które z różnych powodów nie mogą być szczepione. Dla nich jedyną tarczą jest to, że w ich otoczeniu nie ma nosicieli. Gdy tzw. wyszczepialność spada, zagrożenie rośnie. A zagrożeni są nie tylko ci niezaszczepieni, ale wszyscy (choć oczywiście niezaszczepieni są narażeni znacząco bardziej)”.

Tomasz Rożek godzi się na przymus szczepień bo „póki fakty są wypierane przez mity, obowiązek w niektórych kwestiach chroni nas wszystkich. Jeżeli Sejm zlikwiduje przymus szczepień, będę miał do posłów prośbę. Wprowadźcie przynajmniej przepis, który zobowiąże odmawiającego szczepień rodzica do wzięcia udziału w zajęciach z podstaw biologii oraz do wizyty na szpitalnym oddziale dziecięcym”.

Jan Bodakowski