Oglądam się wstecz i naprawdę nie rozumiem, czemu przez ostatni tydzień zajmowałem się kompletnymi głupotami. Korkami w Szczecinie, przez co coraz trudniej poruszać się w centrum miasta. Właściwie to trudno przejechać przez każde skrzyżowanie. Żyć się nie daje. Najbardziej od Czerwonego Ratusza jedzie się do placu Tobruckiego. To niewyobrażalne, ale ten odcinek do wysokości wieżowca przy al. Niepodległości jedzie się 40 minut. Luźniej robi się dopiero za placem Rodła. Najgorsze, że przez cały dzień – aż ciśnie się na usta słowo skandal – nie było ani jednego policjanta, który mógłby udrażniać tę arterię. Nawet przy Bramie portowej nie było patroli, które zwykle polują tam na kierowców. Wcale nie jest lepiej przy wjeździe do miasta Trasą Zamkową, zapycha się też wyjazd Gdańską. Właśnie tam trzeba uzbroić się w anielską wprost cierpliwość. Nie muszę dodawać, jakie opóźnienia mają autobusy komunikacji miejskiej. A już od Niepodległości do Bramy wloką się jak krew z nosa.

Przez kłopoty komunikacyjne nie można jednak skreślać Szczecina, ponieważ dzielni studenci dwóch tamtejszych uczelni będą rozwijali własne pomysły na aplikacje mobilne. To realizacja wspólnego projektu biznesu ze środowiskiem akademickim. Biznesmeni zakupili żakom pełne wyposażenie oraz oprogramowanie do tworzenia aplikacji i sami własnoręcznie je odkurzyli, gdyż w magazynie w jakim sprzęt były przechowywany, przez wywietrzniki leciał straszny pył. Miejscowe Towarzystwo Archeologiczne ustaliło, że wiało aż z Sahary. Teraz studenci mają odświeżoną infrastrukturę sieciową sali i poszerzoną gamę sprzętu mobilnego.

W innym ważnym mieście, również prawie na Wybrzeżu – dwa kroki do Ustki – nowy prezydent Robert Biedroń, do niedawna pierwszy amant w polskim Sejmie wśród gejów, dając dowód swej dekompozycji seksualnej w sferze politycznej, chce wprowadzić parytety w nazewnictwie ulic. Chodzi o to, żeby kobiety też miały swoje ulice. Dziś 90 procent patronów ulic to mężczyźni. Czy naprawdę ten hańbiący zwyczaj musi nadal obowiązywać w nowoczesnej Europie?

Niestety reform w Europie nie będzie mógł już wprowadzać Twój Ruch Palikota, bo się kompletnie rozsypał. W ostatniej już prawie dwunastce – symboliczna liczba jak na tego antychrysta Palikota – jaka go opuściła w tym tygodniu, był także rzecznik partii Rozenek. To on ujawnił przed światem, że Palikot to straszna świnia. Czy to prawda, niewiadomo. Bo inny były członek z cyrku Palikota oskarżył Rozenka, że on nie miał własnego planu, tylko realizował plan Schetyny i Halickiego, żeby zniszczyć Leszka Millera.

O Piechocińskim też się dowiedziałem nieprzyjemnych rzeczy. Czy ci politycy naprawdę zwariowali? Powiedział coś dla agencji niemieckiej o Ukrainie. Jak to chłop, dowalił im zdrowo. Kiedy zaczęli do niego mieć o to pretensje Kopacz i Schetyna, odpalił im, że on nie krytykował, tylko opisywał, co i jak jest na Ukrainie. I zakończył: - Politycy, nie znając wypowiedzi, idą na całość.

Nieźle. Nie cieszy mnie jednak nawet to. Bo w tym tygodniu tylko sprawa Durczoka była warta, żeby się nią zajmować.

Jerzy Jachowicz

Za: www.sdp.pl