Parlament Europejski debatował dziś ws. przyjętej niedawno przez węgierski parlament ustawy mającej m.in. uniemożliwić propagowanie homoseksualizmu w szkołach. Wiceszefowa Komisji Europejskiej Věra Jourová przekonywała, że węgierska ustawa narusza prawo UE. Głos zabrała też Sylwia Spurek, która domagała się zastosowania mechanizmu „pieniądze za praworządność” wobec Węgier, ale również Polski.

W czerwcu węgierski parlament przyjął ustawę, w myśl której szkolne zajęcia poświęcone kwestiom seksualności nie mogą propagować zmiany płci ani homoseksualizmu. Ponadto, zajęcia tego typu, poza pedagogami, prowadzić będą mogły osoby i organizacje występujące w oficjalnym rejestrze. W ustawie zawarto też zapis mówiący o tym, że państwo chroni prawo dziecka do zachowania tożsamości odpowiadającej płci w chwili urodzenia, zakazano udostępniania osobom poniżej 18. roku życia treści pornograficznych i treści popularyzujących zmianę płci oraz homoseksualizm.

Nowe węgierskie prawo krytykują lewicowe elity Unii Europejskiej. Dziś w Parlamencie Europejskim odbyła się debata w tej sprawie.

- „Szereg przepisów tego aktu prawnego (…) jednoznacznie dyskryminuje ludzi w oparciu o ich orientację seksualną i narusza fundamentalne wartości Unii Europejskiej. Godność ludzka, równość i poszanowanie praw człowieka - tych wartości nie możemy poświęcić. Ochrona dzieci przed pedofilią i przestępcami to bez wątpienia wspólny cel, który realizują wszystkie instytucje UE i wszystkie państwa członkowskie. Wszakże uzasadniony interes publiczny nie może być pretekstem dla wprowadzania przepisów, które naruszają prawa podstawowe i dyskryminują grupy mniejszości w oparciu o ich orientację seksualna i tożsamość płciową”

- przekonywała wiceszefowa KE Věra Jourová.

Jej zdaniem węgierska ustawa narusza art. 21 Karty Praw Podstawowych.

- „Nie zawahamy się przed podjęciem działań zgodnie z nasza rolą strażniczki traktatów”

- zapowiedziała.

Poza sprawą Węgier w PE debatowano dziś również o praworządności w Polsce. O absurdalnych działaniach lewicowego establishmentu mówił eurodeputowany PiS Joachim Brudziński.

- „Jaki sens ma przypominanie wam, że kiedy w Hiszpanii, Francji, Niemczech palono na stosach i prześladowano Żydów, to w Polsce znaleźli schronienie i bezpieczeństwo. W języku jidysz Polin znaczy tutaj spocznij, tutaj spocznij bezpiecznie. Jaki sens ma przypominanie wam, że w Polsce homoseksualizm nigdy nie był karany, a Polki jako jedne z pierwszych kobiet w świecie miały prawa wyborcze. (…) Czy to się wam podoba, czy nie, Polska i Węgry są integralną częścią Europy”

- podkreślał europoseł.

Tymczasem przeciwko Polsce wystąpili Andrzej Halicki z PO i Sylwia Spurek z Zielonych. Polityk Platformy Obywatelskiej przekonywał, że „Europa ma dość tego, co wyprawiają Kaczyński i Orban”. Spurek z kolei domagała się uruchomienia mechanizmu warunkowości przeciwko Polsce i Węgrom.

- „Apelujemy, prosimy, zacznijcie działać, zacznijcie bronić demokracji i praw człowieka. (…) Gdzie jest Ursula von der Leyen, gdy ludzie tracą kolejne prawa, gdy naruszana jest ich godność”

- mówiła.

kak/PAP