Oczywiście Środa broni w „Gazecie Wyborczej” skandalicznych słów Czubaszek o abortowaniu własnych dzieci. „Szokujące w zachowaniu Marii Czubaszek jest to, że powiedziała prawdę nie tylko o sobie, ale też o części kobiet w ogóle, a mówienie prawdy to rzecz w sferze publicznej rzadka, zwłaszcza gdy dotyczy spraw, które mają oficjalną wykładnię i są przedmiotem tabu” - uważa Środa, która szybko rozwija swoje „myśli postępowej Polki”. „Wiele kobiet nie chce dzieci, nie lubi dzieci i że ich posiadanie często związane jest głównie z bardzo silną presją otoczenia. Mówi się kobietom, że to "konieczne i naturalne", że to ich "powołanie", że nie ma nic bardziej cudownego niż macierzyństwo i że kobieta która go nie doświadczy, będzie jakąś wybrakowaną istotą. Macierzyństwem zachwycają się najczęściej księża i politycy, którzy z wychowaniem dzieci nie mają nic wspólnego (lub niewiele), a także kobiety, które osiągnęły sukces w sferze publicznej i z perspektywy swojej firmy lub parlamentu opisują rozkosze wychowania. Mniej zachwytów wyrażają te, które całe życie zajmowały się domem i dziećmi, zwłaszcza że rzadko mają okazję do publicznych zwierzeń” - peroruje znana zwolenniczka legalnego zabijania dzieci przed ich narodzeniem.  


Zdaniem Pani profesor: „ciąża wycieńcza, zniekształca, czyni własne ciało obcym, budzi lęki, czy wszystko jest w porządku, bo dziś ciąża jest dodatkowo traktowana jako stan chorobowy, nad którym pieczę ma lekarz, a nie kobieta. Medykalizacja ciąży stawia przed kobietą wiele wymagań i konieczność ciągłej kontroli. Nie zawsze ciąża jest "stanem błogosławionym", często - nieznośnym, przykrym i szkodliwym, choć mało kto śmie o tym mówić”. Jak mniemam kieruje ona swoje słowa również do par, które decydują się na metodę in vitro z powodu chęci do przeżywania tego „chorobliwego stanu”. Pewnie kieruje ona swoje słowa również do wszystkich tych szczęśliwych kobiet, które widzimy na porodówkach i w gabinetach ginekologicznych, które z uśmiechem na ustach głaszczą swoje brzuchy, w których znajdują się dzieci. Szkoda, że pani profesor nie zna tego uczucia. Pozostaje jej wizyta u lekarza, który oświadcza, że kobieta jest w ciąży. Niech sobie pani profesor zliczy ile jest wówczas łez, a ile radości. Naprawdę warto czasami zejść na ziemię. 

 

/


„Maria Czubaszek miała szczęście, bo zabieg przerwania ciąży był "w jej czasach" legalny”- kontynuuje feministka, która pragnęłaby powrót prawa ustanowionego przez komunistów albo nawet nazistów, którzy przecież promowali aborcję w podbitych przez siebie krajach. Pani profesor nie może znieść, że dzięki rozwojowi nauki młodzi ludzie są coraz mocniej przeciwni zabijaniu dzieci nienarodzonych.  „Młode pokolenia zgodnie z wpajaną im propagandą deklarują, że największym złem na świecie jest aborcja, że to "zabicie poczętego, nienarodzonego" etc. Niewiele z tego jednak wynika poza deklaracjami. Propaganda ograniczająca prawa kobiet do decydowania o swoim macierzyństwie nie wpływa pozytywnie ani na poziom wrażliwości moralnej, ani na poziom rozrodczości, wprost przeciwnie, im więcej deklaracji o świętości życia, tym mniej dzieci. Im więcej hipokryzji w sprawach aborcji, tym mniejsze bezpieczeństwo kobiet” - pisze Środa. I szczerze mówiąc nie mam pojęcia o co jej chodzi w tym paragrafie. Otóż właśnie wiele wynika z tego, że młodzi ludzie są przeciwnikami aborcji. Zabija się dzięki temu mniej ludzi! Oczywiście pani profesor pewnie powołuje się na dane mówiące o miliardzie aborcji dziennie nad Wisłą. Jednak te dane można sobie wsadzić w nos. Już dr. Bernard Nathanson pisał jakich manipulacji dokonywał by zalegalizować aborcję w USA. „Sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informacje, że rocznie przeprowadza się w Stanach ok. miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich ok. 100 tysięcy” – pisał. Jednak najlepszą rzecz Środa zostawiła na końcu tekstu. Otóż według niej nie ma czegoś takiego jak syndrom proaborcyjny ani… macierzyński. I w tym miejscu nie zamierzam dalej polemizować. Bo polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby.



Łukasz Adamski



Czytaj również:

 

Terlikowski: Kiedy podziękowanie Bogu za zabójstwo rodziców?



Adamski: Czubaszek chwali się aborcją