Portal Fronda.pl: W Poznaniu na pl. Zbawiciela miała stanąć tęcza. Miał to być wyraz sprzeciwu wobec palenia instalacji w Warszawie. Ale szumnie zapowiadany happening spełznął na niczym. Po serii przepychanek lewackich sympatyków tęczy i przeciwników przedsięwzięcia, materiały na konstrukcję wylądowały w śmietniku. To znaczy, że Polacy mają dość takich lewackich wybryków i homo-terroru?

Stanisław Pięta, PiS: To przecież oczywiste, że normalnym ludziom tego rodzaju pomysły nie przypadają do gustu. Dziś tęcza ma charakter wybitnie konfrontacyjny. Jest „młotem” używanym przez lewactwo do okładania milczącej, normalnej większości obywateli, którzy nie życzą sobie manifestowania homoseksualnej ekspresji. Cieszy mnie bardzo fakt, że są ludzie, którzy mają nieco odwagi cywilnej i potrafią zaprotestować przeciw takim pomysłom. Dziwię się jedynie, że władzom samorządowym Poznania, które przecież musiały wyrazić aprobatę dla inicjatywy, skoro taki happening mógł się odbyć. Nie potrzebujemy konfliktów i kulturowej wojny. Lewacy i wojujący geje, jeśli mają takie życzenie, niech stawiają tęcze w swoich domach, ale niech nie demoralizują naszych dzieci, niech nie obrażają katolików i wreszcie – niech zajmą się sobą. My nie mamy ochoty uczestniczyć w tym konflikcie, ale też nie pozwolimy narzucić sobie tego rodzaj symboliki, nie pozwolimy na obrażanie naszych uczuć religijnych i poczucia estetyki.

Jednak wyznawcy (nie)świętej poprawności politycznej już podnoszą larum, że blokujący budowę tęczy w Poznaniu użyli przemocy – kopali pudełka z kwiatami, którymi miała zostać przyozdobiona instalacja...

Nawet Ojciec Święty powiedział ostatnio, że w przypadku agresji uzasadniony jest opór i odparcie tej agresji. I to nie spokojni katolicy podchodzą do takich przedsięwzięć agresywnie, ale ci, którzy chcą zawojować przestrzeń publiczną w sposób taki, by skrajna mniejszość była prezentowana jako coś powszechnie akceptowanego. Tak nie jest. Wszyscy normalni ludzie nie powinni się godzić na tego rodzaju kulturową agresję. To nasz moralny obowiązek.

Jednak wyrażanie dezaprobaty dla homoseksualnych zachowań nie jest mile widziane. „Kochający inaczej? Nie! Zwykły pedał. Dla mnie to jest nieludzkie” - stwierdził Grzegorz Skrzecz. Z tego powodu redakcja Orange Sport nie będzie już zapraszać byłego boksera do swoich programów.

To jest cenzura i ograniczenie wolności wypowiedzi, a także niegrzeczne zachowanie ze strony redakcji Orange Sport. Co więcej, jest to decyzja nonsensowna z punktu widzenia biznesu. Wszystko to, co ten program będzie proponował w formie reklam (bo jak rozumiem, ten kanał zawiera także jakieś reklamy), zostanie w naszych środowiskach objęte bojkotem. Właściciele stacji telewizyjnej, która chce ulegać politycznej poprawności, ograniczać wolność wypowiedzi ludziom, pouczać ich, jak mają myśleć i co mówić, na pewno na tym nie zyskają.

Mówi Pan o „niegrzecznym zachowaniu”...

...jeżeli się kogoś zaprasza, to zostawia mu się pewną swobodę ekspresji, swobodę wypowiedzi. Jeśli ktoś nie akceptuje zachowań, należących do kanonu homo-kultury, to ma do tego święte prawo.

...ale za „niegrzeczną” została przez redakcję Orange Sport uznana właśnie wypowiedź Skrzecza.

Bokser, jak każdy inny człowiek, ma prawo do swoich poglądów. Ma prawo do tego, by nie przepadać za gejowskimi działaczami. Próba cenzurowania kompromituje dziennikarzy i redakcję Orange Sport.

Swoimi wypowiedziami pretenduje Pan do wiceministra homofobii w przyszłym rządzie PiS. W grafice, jaką wczoraj zamieściła na swoim Facebooku Platforma, to stanowisko przypadło prof. Krystynie Pawłowicz. PO znowu sięga po straszenie PiS?

Wygląda na to, że Platformę opuścili już specjaliści od PR, bo poziom tej grafiki jest gimnazjalny. Życzyłbym sobie, aby Platforma utrzymała taką narrację. Prymitywizm tego przekazu rzuca się w oczy. Ta grafika nawet nie była śmieszna. To nie deprecjonuje PiS, nie obraża nas w żaden sposób. Świadczy wyłącznie o słabych walorach intelektualnych twórcy tej grafik i tych, którzy ją zaakceptowali. Idźcie, koledzy, dalej tą drogą!

Rozm. MaR